Mój mąż wyszedł w wigilię po papierosy, nigdy już nie wrócił. Wysłał porażającą wiadomość do dzieci
– Nienawidzę świąt od pięciu lat i nic tego nie zmieni. Każda kolejna wigilia przypomina mi tamtą, kiedy mąż na dwie godziny przed kolacją narzucił na siebie kurtkę i powiedział, że skoczy kupić jeszcze papierosy – wyznała Ewa w liście do redakcji “kobietaxl.pl”. Pomysł męża, żeby wyjść do sklepu, nie był dla niej niczym dziwnym, w końcu oboje byli palaczami. Jednak mężczyzna zaczął coraz bardziej spóźniać się na wigilijną kolację. W końcu wysłał do dzieci porażającą wiadomość, którą Ewa zapamięta do końca życia…
Ta wigilia nie miała różnić się niczym od poprzednich
Ewa była związana ze swoim mężem przez 30 lat. W ich małżeństwie wszystko bardzo dobrze się układało, a przynajmniej tak myślała. Mieli swój własny dom, stabilne, dobrze płatne prace. Dziś kobieta nie jest w stanie uwierzyć, że nie dostrzegła, kiedy ich małżeństwo zaczęło się sypać:
Może to była rutyna? Może przekonanie, że tak już zawsze będzie, że każdy ma swój mały świat i dzielimy jakiś wspólny, ten rodzinny? Nikt nikogo nie kontrolował, mieliśmy pracę w rożnych porach. Nie wiem sama, życie szybko biegło, dzieci dorastały, ja żyłam od dyżuru do dyżuru. Mąż był zawsze bardzo pomocny, wydawało się, że dobrana z nas para – opowiada Ewa.
Wszystko stało się jasne w wigilię. Dzień, który zawsze upływał całej ich rodzinie pod znakiem miłości i bliskości. Ewa jak zwykle zaprosiła na wystawną kolację swoją matkę oraz najstarszego syna z żoną i dzieckiem. Zapowiadały się udane święta.
Zostawiłem żonę dla młodszej przed samymi świętami, zemściła się jeszcze tego samego dnia. Będę żałował do końca życia “Umarłem, zapraszam na swój pogrzeb”. Ciarki przeszły po plecach bliskich. To nie był żartTaka była umowa, że wigilia u nas, na pierwszy dzień świąt wyjeżdżali do rodziny synowej. Dla mnie było to bardzo ważne, aby mieć wokół siebie wszystkich bliskich. Bo kiedyś bardzo lubiłam te spotkania, kojarzyły mi się z ciepłem domowego ogniska – podsumowuje Ewa.
Mąż wyszedł w wigilię kupić papierosy. Już nie wrócił, wysłał dzieciom wiadomość
Ewa właśnie skończyła przygotowywać kolację wigilijną. Sama ugotowała barszcz i przyrządziła karpia. Cała rodzina krzątała się po domu i w radosnej, spokojnej atmosferze dbała o każdy detal przed przybyciem gości. Gdy dochodziła 16, mąż Ewy postanowił wyjść i kupić papierosy. Nie wzbudziło to najmniejszych wątpliwości kobiety, która, podobnie jak jej ukochany, była nałogową palaczką. Jednak gdy mężczyzna nie wrócił po ponad pół godzinie, zaczęła się niepokoić. Dzwoniła, że nie odbierał. Członkowie rodziny starali się być dobrej myśli, wierząc, że może poszedł po prostu do innego sklepu i zaraz wróci. Mylili się. Dwie godziny później najmłodszy syn otrzymał od ojca porażającą wiadomość sms:
Powiedz matce, że nie wrócę, potem to wyjaśnię. Wesołych Świąt.
Ewę i dzieci zamurowało. Mężczyzna nigdy wcześniej nie zachował się w podobny sposób. Kobieta jeszcze nie do końca rozumiała, co to wszystko znaczy. Niedługo na kolacji wigilijnej pojawił się syn Ewy z rodziną i matka. Atmosfera była grobowa. Dzieci próbowały dodzwonić się do ojca, jednak na próżno. Zostawił ich wszystkich tylko z tymi kilkoma łamiącymi słowami. Mężczyzna odezwał się do dopiero następnego dnia.
ZOBACZ TEŻ: Poświęcił całą swoją młodość dla niej. Trudno powstrzymać łzy po tym, co wnuczek zrobił dla swojej babci
Jak mąż wytłumaczył swoje zniknięcie? Prawda okazała się druzgocząca
Odezwał się następnego dnia. Zadzwonił i powiedział, że się dusił, że jeszcze jedne święta razem, a chyba skoczyłby z mostu. Bo ma dosyć mnie, naszego domu, nienawidzi mojej matki – opowiada Ewa.
Mężczyzna dodał, że chciałby się rozwieźć. Okazało się, że od kilu lat miał kochankę, kobietę o wiele lat młodszą od Ewy. W wigilię zamiast do sklepu poszedł prosto do jej domu i tam już został. Niestety nie zebrał się na odwagę, by powiedzieć o wszystkim żonie prosto w twarz. Spotkali się dopiero po Nowym Roku, gdy już było jasne, że ich małżeństwo nie ma żadnych szans. Mężczyzna tłumaczył, że nie był w stanie walczyć z miłością, którą poczuł do kochanki. W dodatku miał już dość rutyny i znienawidzonej teściowej. Ewie bardzo ciężko było przyjąć jego tłumaczenia.
Przez te ponad trzydzieści lat nigdy o tym ze mną nie rozmawiał. Nie wiedziałam nawet, że tak nie cierpi mojej matki. Grał rolę dobrego męża, wszystko kisił w środku. Ja niczego nie zauważyłam. Nie winię się za to. Też bywałam często zmęczona i przepracowana, on też się nie pytał, czy mi jest z tym wszystkim dobrze, czy też może chciałabym jakiejś odmiany. Tyle tylko, że ja zawsze uważałam, że małżeństwo i rodzina to przede wszystkim kwestia odpowiedzialności, on zaś okazał się zwyczajnym tchórzem i mam mu to za złe. Nie okazał mi szacunku. Gdyby miał odwagę powiedzieć o wszystkim, czułabym się zraniona, ale byłabym podmiotem. Potraktował mnie jak zbędny przedmiot, dzieciom też wyrządził krzywdę – twierdzi Ewa.
Dziś kobieta jest już po rozwodzie. Z całej rodziny jedynie jej córka utrzymuje z ojcem sporadyczny kontakt. Ewa przestała już organizować wigilię w domu. Po tym, co ją spotkało, najchętniej w ogóle nie obchodziłaby tego święta. Tymczasem pomaga gotować synowej barszcz i szykuje już karpia. Mimo wszystko stara się wrócić do normalności.
źródło: kobietaxl.pl