Najpierw Kamilek, teraz do szpitala trafił kolejny chłopiec. Lekarz przekazał wstrząsające wieści
W ostatnim czasie cała Polska żyła sprawą Kamilka z Częstochowy. Wszyscy do ostatniej chwili liczyli, że wyzdrowieje, jednak po 35 dniach walki organizm chłopca przegrał z chorobą oparzeniową oraz jej następstwami.
Nikt nie podejrzewał, że w najbliższych dniach będzie miała miejsce kolejna dramatyczna sytuacja z udziałem dziecka. Lekarz ze szpitala, w którym leżał 8-letni Kamilek, przedstawił szokujące dane.
Sprawa 8-letniego Kamilka z Częstochowy przyprawia o dreszcze grozy
8-letni Kamilek z Częstochowy przeszedł w swoim życiu prawdziwy koszmar. Padł ofiarą ojczyma, który maltretował go już od dłuższego czasu. Dawid B. (27 l.) oblał chłopca wrzątkiem, bił, a także kładł na rozpalonym piecu. Biologiczny ojciec Kamilka odkrył, w jakim znajdował się stanie dopiero po kilku dniach. Mimo trwającej 35 dni walki o jego życie, lekarzom nie udało się go uratować.
Dziecko zmarło 8 maja, zaś 13 odbył się jego pogrzeb na jednym z częstochowskich cmentarzy.
Do szpitala, w którym przebywał Kamilek z Częstochowy, trafił kolejny chłopiec w ciężkim stanie
Śmierć Kamilka to niestety niejedyne wstrząsające doniesienie z woj. śląskiego. Dr n. med. Andrzej Bulandra, specjalista chirurgii dziecięcej, koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, który zajmował się Kamilkiem po przyjęciu go do szpitala, w rozmowie z “Wirtualną Polską” ujawnił, że z aledwie dwa dni po śmierci chłopca, na oddział przyjęto kolejne dziecko w stanie ciężkim, które padło ofiarą najbliższej rodziny.
- Wczoraj przyjęliśmy kolejne. Jest ich co najmniej kilkanaście rocznie. Jak to pomnożymy przez liczbę szpitali pediatrycznych w Polsce, to wychodzi kilkaset, do kilku tysięcy przypadków rocznie. A wciąż jest to liczba niedoszacowana. Bo to są tylko te dzieci, które zostały przyprowadzone do lekarza i te, które zostały przez nas wychwycone. A na pewno jest całe mnóstwo dzieci, które cierpią w domach i w ogóle nie trafiają do lekarza - dr Bulandra przekazał szokujące dane.
Kamilka z Częstochowy można było uratować
8-letni Kamilek z Częstochowy trafił do szpitala w ciężkim stanie, po 5 dniach zaniechania udzielania mu pomocy medycznej. Specjalista wyjaśnił, że właśnie ten fakt bezpośrednio przyczynił się do bardzo złego stanu chłopca, a co za tym idzie — śmierci.
- Gdyby hipotetyczny ośmiolatek z takimi oparzeniami, jakie miał Kamil, trafił do nas do szpitala bezpośrednio po oparzeniu, to prawdopodobnie w ogóle nie byłoby konieczności przyjęcia go na OIT - wyznał w wywiadzie z WP dr Bulandra. - Z medycznego punktu widzenia Kamil nie był w żaden sposób wyjątkowy. W jego przypadku tylko okoliczności powstania obrażeń były szokujące. Natomiast my mamy przypadki i cięższe, i dłużej leżące w szpitalu.
źródło: wp.pl, fakt.pl