W dzieciństwie wyprawili mu pogrzeb. Zdzisław Wardejn dla rodziny był martwy. Aż nie chce się wierzyć, co wydarzyło się później
Zdzisław Wardejn jest uznanym polskim aktorem, który mimo wieku 83 lat wciąż pozostaje aktywny zawodowo. Najnowszą produkcję z jego udziałem, czyli 5 część z kultowej serii “Kogel Mogel”, widzowie mogą od dziś oglądać w kinach. Tymczasem w mediach właśnie ukazał się poruszający wywiad, w którym aktor opowiedział nie tylko o kulisach premierowego filmu, ale również o trudnych doświadczeniach z przeszłości. Okazuje się, że własna rodzina wyprawiła mu pogrzeb za życia.
Zdzisław Wardejn udzielił zaskakującego wywiadu
Historia życia Zdzisława Wardejna to gotowy scenariusz na film — i to cale nie gorszy od tych, w których wystąpił do tej pory. Rola Mariana Wolańskiego z kultowego ”Kogla Mogla" przysporzyła mu nie lada popularności. Szczegóły jego imponującej kariery do dziś budzą wiele emocji, jednak okazuje się, że nie inaczej jest z wydarzeniami z życia prywatnego artysty. Okazuje się, że jego rodzina została naznaczona tragedią, jeszcze zanim się urodził. Jego ojciec zginął z rąk niemieckiego żołnierza podczas wojny.
Od początku wiedziałem, że jestem pogrobowcem. Mama nie ukrywała przede mną tego, jak zginął ojciec. To nie był żaden temat tabu w naszym domu – wyznał w rozmowie z “Plejadą”.
To jednak nie koniec dramatycznych wydarzeń, które spotkały go w młodości. Szczegóły tej najbardziej kontrowersyjnej sytuacji — gdy rodzina wyprawiła mu pogrzeb, choć dalej żył — zdradził w dalszej części najnowszego wywiadu.
Zdzisław Wardejn nie miał łatwego dzieciństwa
Choć Zdzisław Wardejn nie miał biologicznego rodzeństwa, to jego matka zdecydowała się na adopcję. Aktor wyznał, że jego siostra Iza zamieszkała w jego rodzinnym domu, gdy miała zaledwie 5 dni. Ponieważ rodzicielka ciężko pracowała, by utrzymać rodzinę, opieka nad dziewczynką częściowo przypadła właśnie aktorowi. Co więcej, gdy miał zaledwie 7 lat, jego mama została zatrzymana przez UB. Te wydarzenia sprawiły, że musiał szybko dorosnąć.
Zacząłem zajmować się domem, przejąłem mnóstwo obowiązków i stałem się głową rodziny – wspominał w wywiadzie z “Plejadą”.
Sytuacją, która jednak zdaje się budzić w aktorze szczególnie wiele emocji, jest ta, gdy jego rodzina wyprawiła mu pogrzeb, choć cały czas żył. Okazuje się, że Zdzisław Wardejn był dla swoich najbliższych martwy — w dosłownym tego słowa znaczeniu.
ZOBACZ TEŻ: Tomasz Stockinger w żałobie. Tragiczna informacja właśnie gruchnęła. Kondolencje spływają z całej polski
Bliscy wyprawili pogrzeb Zdzisława Wardejna, choć nadal żył
Jak wyznał sam Zdzisław Wardejn, gdy miał zaledwie 16 lat, znalazł się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Podczas Poznańskiego Czerwca w 1956 roku wziął udział w demonstracji zorganizowanej przez tramwajarzy. Artysta wspomina, że był ciekawy tego, co działo się na ulicach, więc po prostu stał wśród tłumów. Gdy wracał później do domu, został zatrzymany przez wojsko, które zabrało go na komisariat, a następnie przez 3 dni przesłuchiwało. Gdy po tym czasie wrócił do domu, zastał w domu niecodzienną scenę. Rodzina wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Na stole stał oparty o wazon jego portret z czarną przepaską, leżało również 5 aktów zgonu.
To była stypa po moim pogrzebie. Okazało się, że po tym, jak nie wróciłem na noc, mama zaczęła mnie szukać w szpitalach i kostnicach. Dowiedziała się, że został postrzelony młody chłopak, więc poszła zobaczyć jego ciało. Twarz miał zabandażowaną, ale po układzie pieprzyków na brodzie i po tym, że miał na sobie majtki podobne do moich, stwierdziła, że to ja. Ciotka dopytywała ją, czy jest pewna, ona nie miała jednak żadnych wątpliwości. Była przekonana, że zginąłem i postanowiła mnie pochować – opowiedział artysta w rozmowie z “Plejadą”.
Jego nagłe pojawienie się wśród żywych wywołało łzy szczęścia i radości. Gdy emocje już opadły, trzeba było jednak wytłumaczyć całą sprawę w urzędzie. Okazuje się, że nie było to takie proste.
Przez dwa i pół miesiąca z prawnego punktu widzenia byłem nieżywy. Musiała odbyć się sądowa rozprawa, na której zakwestionowano moje akty zgonu. Dopiero po niej oficjalnie zostałem przywrócony do życia – tłumaczył Zdzisław Wardejn.
Źródło: plejada.pl