Ksiądz podglądał mężczyznę w toalecie. Teraz gruchnęły wieści o jego przyszłości. Szokujące doniesienia
W środę po południu zakończył się proces księdza Artura S., który usłyszał zarzuty podglądania mężczyzny w toalecie jednej z galerii handlowych w centrum Lublina. Duchowny został przyłapany na gorącym uczynku przez swoją ofiarę.
Ksiądz przyłapany na gorącym uczynku
Ksiądz Artur S. został zatrzymany w toalecie jednego z centrów handlowych w Lublinie. Mężczyzna został przyłapany na tym jak nagrywał przy pomocy telefonu komórkowego nagiego mężczyznę. Gdy ten zorientował się, że jest podglądany i nagrywany wbrew swojej woli, zatrzymał sprawcę.
Podejrzany został następnie przejęty przez ochronę, z którą czekał na przyjazd policji. Wkrótce potem okazało się, że zatrzymany jest księdzem z Łukowa, oddalonego od Lublina o około 100 kilometrów. Nie wiadomo, czy była to jedyna taka sytuacja, czy może jednak duchowny częściej podglądał mężczyzn w toalecie.
Ksiądz wskazał, jakich zniczy NIE stawiać na grobach. W sieci natychmiast zawrzałoKsiądz mógł nawet trafić do więzienia
Niewykluczone, że Andrzej S. ma na koncie więcej podobnych występków. W podobnym czasie na lubelskich portalach pojawiły się ostrzeżenia przed tajemniczym podglądaczem, który miał działać w galeriach handlowych. Osoba miała korzystać z dziur w ścianach kabin.
Podejrzanemu groziło więzienie z powodu swojego zachowania. Dziś sąd uznał, jaka kara spotka go za ten czyn. Na pierwszej rozprawie sądowej duchowny pojawił się w ostatniej chwili, a jeszcze przed formalnym rozpoczęciem procesu jego adwokatka oznajmiła, że oskarżony chciałby mediacji z ofiarą.
Sprawa księdza została zakończona. Jaki wyrok zapadł?
W środę zapadł wyrok w sprawie. Jak się okazało, mediacje zakończyły się sukcesem. Ksiądz Andrzej S. przeprosił i wypłacił podglądanemu mężczyźnie zadośćuczynienie. Jego wysokość nie jest znana. Poszkodowany jest usatysfakcjonowany takim rozwiązaniem i wyraził zgodę na umorzenie sprawy.
W związku z umorzeniem sprawy, duchowny może wrócić do posługi kapłańskiej w swojej parafii. Nie wiadomo jednak, czy taką samą decyzję podejmą jego przełożeni z kurii.
Źródło: Fakt