Po tych słowach księdza połowa klasy wypisała się z religii. Zagotowali się do czerwoności
W mediach coraz głośniej mówi się o kryzysie, jeśli chodzi o edukację religijną. W jednej z polskich szkół podczas lekcji padły skandaliczne słowa. Po tym, co powiedział ksiądz katecheta, uczniowie zaczęli masowo wypisywać się z jego zajęć. Głos w sprawie zabrał dyrektor jednej z lokalnych placówek, a także rzecznik wrocławskiej archidiecezji.
Skandaliczne słowa na lekcji religii, ksiądz nie gryzł się w język
Sytuacja działa się w małym miasteczku. Onet ujawnia historię Oliwii — dziewczyna kilka lat temu ukończyła szkołę, jednak w jej pamięci wciąż żywa jest jedna z ostatnich lekcji religii, w której brała udział. Po tym, co cała klasa usłyszała od katechety, połowa uczniów podjęła decyzję o natychmiastowym wypisaniu się z jego zajęć. Powodem była dyskusja wywołana kontrowersyjną wypowiedzią duchownego.
Rozmówczyni nie ukrywa, że lekcje te zawsze kojarzyły jej się z dość luźną atmosferą. Zazwyczaj były to zwyczajne pogadanki — żadnego żmudnego notowania i ogromu przyswajanej wiedzy. Od początku roku na katechezę uczęszczała cała klasa, choć, jak wspomina była uczennica, nikt nie przywiązywał do niej większej uwagi.
Sytuacja na dobre zmieniła się w drugiej klasie liceum. Z ust księdza zaczęły padać coraz dziwniejsze historie i komentarze.
- Pierwszy zgrzyt pojawił się, gdy nasz katecheta zaczął nam opowiadać o trzyletnich chłopcach, którzy podobno się masturbują. Później było jeszcze gorzej - opowiada Oliwia.
Ksiądz przesadził? Po jego słowach połowa uczniów zrezygnowała z zajęć
Podczas jednej z ostatnich lekcji religii, w których brała udział Oliwia poruszony został temat rodziny i małżeństwa. Na oczach oniemiałej klasy ksiądz wysunął dość kontrowersyjną tezę.
- Kiedy rozmawialiśmy o małżeństwie, usłyszeliśmy, że z perspektywy dziecka lepiej jest, jeśli jedno z rodziców umrze, niż mieliby się rozwieść - wspomina rozmówczyni.
Wypowiedź katechety była o tyle niewłaściwa, że rodzice kilkorga uczniów byli rozwodnikami. Głosy oburzenia zapoczątkowały dyskusje. Nie wiadomo co prawda, jaka była reakcja duchownego na ich argumenty, jednak wnioskując po następujących wydarzeniach, nie przyznał podopiecznym racji.
- Powiedzieli, że nie wyobrażają sobie takiej sytuacji i że katecheta nie ma prawa tak mówić […] Wkrótce po tej dyskusji z religii wypisała się prawie połowa klasy – Łącznie ze mną. Nie chciałam dłużej w tym uczestniczyć i dawać katechecie pola do przekazywania takich rzeczy. Myślę, że takie historie dalej się dzieją – podsumowuje.
Kolejne miasta biją rekordy wypisów z lekcji religii
Według danych w ilości zwolnień z lekcji religii zdecydowanie przoduje Wrocław. Redakcja skontaktowała się z dyrektorem jednego z miejscowych liceów. Rozmówca nie ma wątpliwości co do powodów takiej sytuacji. Wskazuje, że Kościół sam sobie zapracował na taką, a nie inną sytuację. Jego zdaniem uczniowie w znacznej części wolą wykorzystać te dodatkowe 45 minut na inne zajęcia, które są dla nich bardziej pożyteczne.
- Myślę, że uczniów zniechęca do uczęszczania na religię zbytnio kurczowe trzymanie się materiału. Tam, gdzie nauczyciele wychodzą naprzeciw oczekiwaniom uczniów, nie uciekają od dyskusji i nie stawiają spraw na ostrzu noża, frekwencja jest nieco wyższa - dodaje.
Innego zdania jest rzecznik wrocławskiej archidiecezji. Ksiądz podkreśla, że duży udział w masowych wypisach z katechezy jest nieprawdziwy obraz, który, jak twierdzi, tworzą media.
- Media chętnie nagłaśniają przypadki niewłaściwych treści przekazywanych na katechezie przez prowadzących lekcje religii, dodajmy, że najczęściej są to treści niezgodne z programem nauczania, bądź poza ten program wykraczające, bądź niewłaściwych zachowań samych katechetów. Tutaj jednak odwołałbym się do porównania z samolotami – codziennie wzbija się w powietrze setki tysiące, a w mediach mówi się o tym, który miał katastrofę – mówi ks. Kowalski i dodaje, że uczniowie chcący uczęszczać na religię często po prostu boją się odrzucenia.
Wrocław nie jest jedynym miejscem, gdzie postępuje “laicyzacja” w szkołach. Jak przekazuje “Polityka”, w ubiegłym roku rekord wypisów został pobity w Łodzi. Podobną tendencję można zaobserwować w Warszawie, Gdańsku, czy Krakowie.