Silver.Lelum.pl > Gwiazdy > "Polski John Lennon" zginął tragicznie. O jego śmierć obwiniał się Krzysztof Krawczyk
Michał Fitz
Michał Fitz 09.04.2023 19:21

"Polski John Lennon" zginął tragicznie. O jego śmierć obwiniał się Krzysztof Krawczyk

Krzysztof Krawczyk
fot. kadr z teledysku "Krzysztof Klenczon & Trzy Korony - Retrospekcja"

W historii polskiej muzyki jest wielu nieodżałowanych artystów, którzy odeszli zdecydowanie zbyt wcześnie. Jednym z nich jest z pewnością Krzysztof Klenczon, który zmarł tragicznie. O jego śmierć częściowo obwiniał się Krzysztof Krawczyk.

Artyści widzieli się bowiem na kilka godzin przed dramatycznym wypadkiem, w którym brał udział pierwszy ze wspomnianych muzyków.

Krzysztof Klenczon i jego ostatni koncert

Krzysztof Klenczon 25 lutego w Chicago wystąpił na charytatywnym koncercie organizowanym dla tamtejszej Polonii. Był jednym z wielu wybitnych artystów, którzy zaproszono na tamto wydarzenie. Wśród nich był także Krzysztof Krawczyk.

Pomimo tego, że Klenczon tamtego dnia czuł się źle, nie zrezygnował z występu, bo czułby się źle, gdyby odpuścił charytatywny koncert. Z tego względu jednak nie został w klubie tak długo jak Krawczyk i wrócił ze swoją żoną wcześniej.

"Familiada": "Stworzenie ze szczypcami". Po odpowiedzi uczestnika nawet Strasburger nie wytrzymał

Krzysztof Klenczon - wypadek

Najpierw za kółko wsiadła żona muzyka, bo ten musiał odpocząć, ale w pewnej chwili przebudził się i zarządził, że zamieniają się miejscami. Raptem kilka minut później w ich auto wjechała ciężarówka, którą kierował pijany mężczyzna. Przy czym ukochana Klenczona wyszła z kolizji niemal bez szwanku, artysta nie miał tyle szczęścia.

Natychmiast przetransportowano go do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego połamane żebra, których fragmenty przebiły płuco. Dodatkowo przerwana została aorta. Lekarze próbowali odratować muzyka i choć długo walczyli o jego życie, ten ostatecznie zmarł ponad miesiąc po wypadku, dokładnie 7 kwietnia 1941 roku.

Krzysztof Krawczyk o śmierci Klenczona

Krzysztof Krawczyk po wypadku kolegi po fachu przyznał, że ma do siebie żal, że nie starał się go zatrzymać dłużej w klubie. Uważał, że gdyby mu się to udało, Klenczon nie trafiłby na pijanego kierowcę ciężarówki. Postanowił niejako odpłacić się tragicznie zmarłemu koledze. Na pogrzebie Klenczona zaśpiewał “Ave Maria”.

Klenczon.jpg

Źródło: Kultura Gazeta