Silver.Lelum.pl > Z życia wzięte > Poznałam w sanatorium prawdziwego dżentelmena z klasą. Drań mnie zbajerował i szybko oskubał z kasy
Wiktoria Wihan
Wiktoria Wihan 18.01.2024 08:42

Poznałam w sanatorium prawdziwego dżentelmena z klasą. Drań mnie zbajerował i szybko oskubał z kasy

emeryci
Mężczyzna z sanatorium okazał się oszustem. Fot. Canva

Podczas pobytu w sanatorium poznałam szarmanckiego mężczyznę, który jak nikt inny zrozumiał mój żal do rodziny. Z serdecznego kompana niedoli stał się obiektem westchnień. Łudziłam się, że zaznam u jego boku szczęścia, jednak okazało się, że dżentelmen, którego poznałam, okazał się w rzeczywistości kompletnie kimś innym. Doszło do tego, że straciłam oszczędności życia. 

Do wyjazdu do sanatorium podeszłam z dystansem

Na wyjazd do sanatorium namówiła mnie rodzina po tym, jak przeszłam operację biodra. Na początku byłam niechętna, jednak pod naciskiem bliskich zgłosiłam podanie do NFZ. Zdążyłam zapomnieć o całej sprawie, jednak pół roku później mój wniosek został rozpatrzony pozytywnie. Nim się obejrzałam, wnuczka pomogła mi się spakować na 2-tygodniowy turnus.

Trochę odpoczynku dobrze ci zrobi, babciu – próbowała mnie przekonać. 

Ja jednak patrzyłam na wyjazd sceptycznie. Po śmierci Piotra, z którym spędziłam pół wieku, zajęłam się pracą, która odciągała mnie od czarnych myśli. Doszło do tego, że w drodze do sklepu z odzieżą, który prowadziłam, upadłam i zwichnęłam biodro. Od tego czasu moje zdrowie znacznie się pogorszyło, aż w końcu trafiłam na stół operacyjny. Siłą rzeczy obowiązki odeszły na dalszy plan, a ja znalazłam się w sanatorium. Nie byłam usatysfakcjonowana z tego stanu rzeczy, co zwróciło uwagę pewnego dżentelmena…

Czy mogę wiedzieć, co pięknej damie chodzi po głowie? - zapytał.

Miał dość tego koszmaru. Ukrył kamerę przy grobie teścia, gdy zobaczył nagranie, nie mógł uwierzyć Rozstała się z mężem przed Wigilią. Porażające, co zrobił, gdy mu oznajmiła, że to koniec. Dziś żałuje jednego

Poznałam w sanatorium mężczyznę, który zawrócił mi w głowie

Nawet nie zauważyłam, kiedy nieznajomy zajął miejsce na ławce koło mnie. W przerwie między rehabilitacją wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza. Moja mina musiała wiele zdradzać, ponieważ mężczyzna od razu odgadł, że nie jestem usatysfakcjonowana z pobytu w ośrodku. Od słowa do słowa wywiązała się między nami zażarta dyskusja. Okazało się, że Bogdana, podobnie jak i mnie, do pobytu w sanatorium zmusiła rodzina. 

– Chciałabym widzieć, jak w moim wieku mają choć połowę tyle wigoru, co ja – żaliłam się nowemu znajomemu. 

– Entuzjazmu na pewno ci nie brakuje! – śmiał się Bogdan.

Dzięki podobnemu nastawieniu szybko złapaliśmy dobry kontakt. Od śmierci męża jeszcze żaden mężczyzna nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Bogdan był prawdziwym dżentelmenem. Nie tylko ubierał się wyjątkowo schludnie i gustownie, ale również przy każdej sposobności dawał popis swoich nienagannych manier. Szybko straciłam dla niego głowę i poczułam niewysłowiony żal, gdy mój pobyt w sanatorium dobiegł końca.

Krysieńsko, może to nietakt z mojej strony, ale bardzo chciałbym kontynuować znajomość z tobą – wyznał Bogdan po tym, jak pomógł zapakować mi walizki do autokaru.

Poczułam, jak się rumienię, gdy wymieniliśmy się numerami telefonów. W drodze powrotnej do Warszawy już zaczęłam odliczać dni do naszego spotkania, które jednak nie przebiegło tak, jak sobie wymarzyłam…

ZOBACZ TEŻ: Mąż zdradził mnie z własną synową. Od początku jej nie lubiłam, ta wydra będzie tego żałowała

Dżentelmen poznany w sanatorium oszukał mnie. Straciłam oszczędności

Ponieważ okazało się, że Bogdan również mieszka w Warszawie, umówiliśmy się na spotkanie dzień po tym, jak zakończył się jego turnus w sanatorium. Z szybciej bijącym sercem pojawiłam się w kawiarni, gdzie już na mnie czekał. Mina mi zrzedła, gdy spostrzegłam, że jest cały blady, a jego dłonie mimowolnie drżą.

Co się stało? – spytałam od razu.

Nie musiałam długo czekać na wyjaśnienia. Bogdan schował w twarz w dłonie i westchnął głęboko.

Mój wnuczek miał wypadek. Jest w śpiączce, a lekarze nie dają mu żadnych szans – wyznał grobowym tonem.

Po tym, co powiedział, przed oczami od razu stanął mi obraz mojej ukochanej wnuczki Zosi. Serce boleśnie ścisnęło mi się w piersi na myśl, że podobne nieszczęście mogłoby spotkać i ją.

Czy mogę Ci jakoś pomóc? – spytałam bez zawahania.

Bogdan zwlekał z odpowiedzią. W końcu poprosił o pożyczkę. Wyjaśnił, że szwedzcy lekarze zagwarantowali jego wnuczkowi specjalistyczne leczenie, które może zwiększyć szansę na to, że wybudzi się ze śpiączki. Nie kwestionowałam jego słów, nie przyszło mi nawet do głowy, by sprawdzić, czy rzeczona klinika w ogóle istnieje. Natychmiast udałam się z Bogdanem do bankomatu, gdzie wypłaciłam pieniądze — wszystkie oszczędności. Obiecał, że całą kwotę zwróci w przeciągu miesiąca, gdy założona przez niego internetowa zbiórka się zakończy.

Przez kilka dni miałam z Bogdanem kontakt przez telefon. Zdał mi relację z odwiedzin wnuczka w szpitalu i po raz setny dziękował za pożyczone pieniądze. Niespodziewanie jednak nasz kontakt się urwał, a ja zaczęłam się niepokoić. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że dżentelmen, który skradł moje serce podczas pobytu w sanatorium, okazał się zwykłym złodziejem… 

Niestety, moje najgorsze obawy potwierdziły się, gdy za namową rodziny zgłosiłam całą sprawę na policję. Okazało się, że Bogdan oszukał w podobny sposób dziesiątki kobiet. Moje zeznania pomogły go ująć. Co gorsza, śledczym nie udało się odzyskać całej kwoty, którą pożyczyłam temu draniowi. Straciłam oszczędności życia, w dodatku całkiem przestałam ufać obcym. Na szczęście, w trudnych chwilach zawsze mogę liczyć na wsparcie rodziny — to moja jedyna pociecha.

Tagi: oszustwo