Szokujące, co zastają księża, chodząc po kolędzie... Duchowny zabrał głos
Po świętach Bożego Narodzenia dla wiernych rozpoczął się okres odwiedzin duszpasterskich, znanych także jako kolęda. W tym okresie duchowni odwiedzają swoich parafian w domach, by nieco lepiej ich poznać, a także pobłogosławić ich mieszkania. To, co tam zastają, przechodzi nie raz ludzkie pojęcie…
W czasie kolędy wiele osób zastanawia się, jak się odpowiednio przygotować
Okres wizyt duszpasterskich zwykle trwa między Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli. Wiele osób w tym czasie zastanawia się, w jaki sposób przygotować się do kolędy. Popularnymi hasłami, jakie wyszukiwane są w sieci, są przykładowo tematy związane z kwotą, jaką należy wkładać do koperty przekazywanej na ręce księdza, czy w jaki sposób należy się przygotować do wizyty duszpasterza.
Wśród najważniejszych kwestii, których powinno się dopilnować przed kolędą, jest przygotowanie stołu. Powinien zostać przykryty białym obrusem, a na nim powinny zostać postawione: krzyż, świece, Biblia, a także woda święcona i ewentualnie kropidło.
Ksiądz po kolędzie niemile widziany? Proboszcz zdradza powody: "Otwiera nam mniej niż 38% osób" Polacy przez całe Święta źle śpiewali te kolędy. Ksiądz nie wytrzymał, wyprowadził wszystkich z błęduPodczas kolędy czasami dzieją się zaskakujące historie
Choć wiele osób chce jak najlepiej przygotować się do wizyty księdza w swoim domu, niektórzy popełniają zaskakujące decyzje. Niektóre z tych historii są później przekazywane dalej. Jak możemy przeczytać w jednym z komentarzy na tiktokowym profilu księdza Sebastiana Picura, pewien internauta usłyszał zaskakujące opowieści na temat tego, do czego doszło podczas kolędy:
Kiedyś znajomy ksiądz mówił, że do poświęcenia była naszykowana szczoteczka do zębów, w innym domu była rozłożona gazeta, żeby ksiądz nie nabrudził.
Ksiądz Sebastian Picur podzielił się historią z kolędy
Ksiądz Sebastian Picur w odpowiedzi na słowa internauty zdecydował się na podzielenie z fanami własną zaskakującą historią z kolędy. Jak zdradził, nie jest to jednak historia, która przydarzyła się jemu samemu. Głównym bohaterem wydarzeń jest kropidło, które jak wyjaśnił, na końcu miało czaszę, którą można było zakręcać i odkręcać, by w ten sposób regulować to, czy płynie z niej woda święcona.
Ministranci, którzy nosili to kropidło, bardziej księdzu tę górę tę kulę odkręcili, poluzowali, ksiądz wchodzi do mieszkania, kropi i rodzice mówią „proszę księdza, niech ksiądz mocniej pokropi naszego synka, żeby był grzeczny”. Ksiądz oczywiście posłuchał rodziców, zamachnął się w stronę młodego… Po chwili patrzy, a tej kuli już nie ma… Ministranci – westchnął żartobliwie.