Silver.Lelum.pl > Z życia wzięte > "Sąsiadki nie zapraszają mnie na kawę". 65-latka została sama z błahego powodu
Redakcja Lelum
Redakcja Lelum 19.03.2024 16:51

"Sąsiadki nie zapraszają mnie na kawę". 65-latka została sama z błahego powodu

Kobieta wygląda przez okno
Fot. Canva/Zeleno

Pani Wanda ma 65 lat i całe swoje dorosłe życie mieszka na jednym z osiedli w Warszawie. Zawsze była nieśmiała i z trudem nawiązywała kontakty z innymi. W dojrzałym wieku polubiła jednak towarzystwo sąsiadek. Zwłaszcza po wyprowadzce dzieci i śmierci męża te spotkania były dla niej dużym wsparciem. Teraz niestety i to się skończyło. A pani Wandzie zależało tylko na dobru zwierząt.

Dzięki sąsiadkom nie była samotna

Okazuje się, że pani Wanda została wykluczona z towarzyskiego kręgu, który tak lubiła i ceniła. 65-latka nie może uwierzyć, że jej rówieśniczki obraziły się na nią z niewinnego powodu. Pani Wanda podczas spaceru zwróciła im tylko uwagę, a one uznały to za wielki afront!

Swoją historię pani Wanda opisała w komentarzu na Facebooku, na grupie dyskusyjnej o zwierzętach domowych. Jak wyznała pani Wanda, ona i jej koleżanki z osiedla miały swoją małą tradycję. Dwa razy w tygodniu chodziły na spacer do pobliskiego parku, wysypywały tam sucharki dla ptaków, siadały na ławce i plotkowały obserwując zlatujące się ptaszki.

Projekt bez nazwy - 2024-03-19T164616.055.jpg
Fot. Canva/Africa Images
"Nie traktują mnie już jak kobietę". Słowa kobiet z DPS rozdzierają serce Na sanatoriach nie zostawiają suchej nitki! Kuracjusze wściekli na wyżywienie

To nie miało przerodzić się w kłótnię

Pani Wanda to lubiła, ale tylko do czasu. Pewnego dnia uwagę zwróciła jej wnuczka. Dziewczynka przeczytała w internecie, że karmienie ptaków chlebem bardzo im szkodzi. Powiedziała o tym pani Wandzie i poprosiła ją, by zamiast rozrzucać stary chleb i suche bułki, kupowała w sklepie nasionka. Tak też pani Wanda zrobiła. A potem “dostała za swoje”.

"Ja tak zrobiłam i dostałam nauczkę" - napisała pani Wanda w odpowiedzi na wpis, w którym inny uczestnik grupy dyskusyjnej zaapelował o to, by nie karmić ptaków chlebem. Zwłaszcza wiosną, gdy ptaki zupełnie tego nie potrzebują. Pani Wanda odpisała, że gdy tylko sama przestała rozsypywać chleb i poprosiła koleżanki, by też tego nie robiły, spotkała ją przykra reakcja.

Zaczęły zarzucać jej rozrzutność

"Popukały się w głowę" - pisze pani Wanda. Ogłosiły, że nie będą wydawać na to pieniędzy. Mówiły, że suchy chleb marnuje się w domu, żal im wyrzucać go do śmieci, a ptaki zawsze go jadły. Ale nie to było najgorsze. Koleżanki zarzuciły jej, że jest rozrzutna i że wydaje emeryturę na "głupoty", podczas gdy nawet nawet ten chleb kosztuje majątek. W dyskusji szybko pojawiły się subtelne docinki o jej pieniądzach i o tym, że zawsze było ją stać na więcej. Stanęło na tym, że sąsiadki nadal będą rozrzucać ptakom stary chleb. A jak pani Wandzie to przeszkadza, to nie musi tu dłużej przychodzić.

Pani Wanda wzięła sobie te słowa do serca, choć może wypowiedziane były pół żartem, pochopnie i w emocjach. Nie wierzy, że tak błahy temat mógł przerodzić się w dyskusję o poziomie jej życia. Zwłaszcza, że wcale nie dostaje dużej emerytury. Jak pisze, na następne spotkanie z koleżankami, zaplanowane jak zwykle na niedzielę, nie przyszła. Jedna z jej sąsiadek nie zadzwoniła też z zaproszeniem na kawę, choć jeszcze tydzień temu to obiecywała.

Projekt bez nazwy - 2024-03-19T164511.135.jpg
Fot. Canva/Elena Kurkutova

"Drugi raz zrobiłabym tak samo"

Pani Wanda przyznaje, że sama do tej pory nie wiedziała, że karmienie ptaków chlebem wyrządza im krzywdę. Do głowy by jej jednak nie przyszło obrażać się za zwrócenie na to uwagi. 65-latka dodaje, że z powodu swojej nieśmiałości zawsze miała problemy z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami, i że wszelkie zwierzęta były dla niej ważne w jej życiu. Tym razem chęć ich ochrony przerodziła się w bardzo przykre doświadczenie.

Pani Wanda nie pisze, jak skończyła się ta historia, i czy udało się jej dojść do porozumienia z koleżankami. Wspomina tylko na końcu, że mimo stresu i smutku, jaki to ją kosztowało, to i tak drugi raz postąpiłaby chyba tak samo. Świadomość, że może przyczyniać się do krzywdy zwierząt, nie dawałaby jej spokoju. “Ludzie wiele razy mnie w życiu zawiedli, a zwierzęta nigdy” - dodaje pani Wanda.