To jedyny wdowiec konsekrowany w Polsce. Tak wygląda jego codzienność
W Polsce mówi się o dziewicach i wdowach konsekrowanych, ale rzadko wspomina się o wdowcach. Tymczasem także i mężczyźni decydują się, by po odejściu żony zacząć w Kościele katolickim zupełnie nowy etap życia. Jedynym dziś wdowcem konsekrowanym w Polsce jest pan Andrzej Grzegorski, 69-latek z województwa świętokrzyskiego.
Konsekracja to ogromna zmiana. Chodzi nie tylko o śluby czystości
Konsekracja to całkowita zmiana sposobu życia .
Osoby konsekrowane po śmierci małżonka postanawiają oddać się służbie Kościołowi katolickiemu . Składają wieczysty ślub czystości. Osoby te powinny od tej pory "oddawać się pokucie, dziełom miłosierdzia, apostolstwu i gorliwej modlitwie".
Do konsekracji nie może przystąpić każdy. Konsekrowaną wdową lub wdowcem może zostać osoba, która sakrament małżeństwa i nigdy nie żyła publicznie w związku niesakramentalnym . Oprócz tego musi dawać nadzieję, że przez swój wiek, roztropność i obyczaje wytrwa w życiu w czystości.
W Polsce jest obecnie ponad 400 wdów konsekrowanych, ale tylko jeden wdowiec.
Został wdowcem konsekrowanym. Powód jest poruszający
Andrzej Grzegorski z Małogoszcza (w województwie świętokrzyskim) jest jedynym wdowcem konsekrowanym w Polsce. Ma 69 lat, a do tego stanu wstąpił 14 lat temu.
Mężczyzna przyjął konsekrację, gdy zmarła jego żona, Barbara. Odeszła dokładnie w 31. rocznicę ich ślubu. Pan Andrzej rok po śmierci ukochanej małżonki rozpoczął przygotowania do wstąpienia do grona wdowców konsekrowanych.
Pan Andrzej ma trójkę dzieci : córkę i dwóch synów. W jednej z rozmów z tygodnikiem "Niedziela" opowiedział, jak zareagowały na konsekrację. Były bardzo zaskoczone tym wyborem.
Kościół wam taty nie zabierze, ja tylko przyrzekam, że do końca życia będę szedł z Panem Bogiem - odpowiedział wtedy dzieciom.
Swoje dzieci zapewnia, że będzie nauczał je tak długo, jak będzie żył. Zaproponował nawet, by jego synowie i córki nadali swoim dzieciom imiona z Ewangelii: Magdalena, Łukasz, Filip . Tak też zrobili.
"Mogą budzić mnie o 3:00 w nocy. Wstanę"
Rytm życia pana Andrzeja wyznacza modlitwa. Codziennie modli się brewiarzem, czytaj Kompletę, Godzinę Czytań, nieustannie ma w dłoniach różaniec. Poza tym uwielbia kwiaty i przyrodę.
Wstaję o 5.30 i zaczynam od modlitwy Jutrznią. Po śniadaniu, udaję się do kościoła na Mszę. Św. Najpierw przygotowuję wszystkie paramenty, potem służę księdzu przy ołtarzu. Bycie blisko ołtarza sprawia mi ogromną radość. Cały dzień mam wypełniony - opowiada pan Andrzej w rozmowie z “Niedzielą”.
Swoje powołanie spełnia też jednak w inny sposób. W poruszający sposób opowiedział to w rozmowie z portalem "Echo dnia".
Bardzo proszę wszystkich, którzy chcieliby ze mną porozmawiać. O każdej porze jestem do dyspozycji. Ktoś mnie się zapytał, co bym zrobił, jakby ktoś zadzwonił do mnie o 3:00 w nocy. Nie ma problemu. Ja się obudzę, odbiorę telefon. Ktoś może potrzebować modlitwy , albo jest załamany. Może coś się losowo zdarzyło - podkreślił pan Andrzej.
Pan Andrzej zapewnia w rozmowach z mediami, że nie żałuje swojej decyzji . "Kiedyś moja siostra zapytała mnie, czy gdyby cofnąć czas, to podjąłbym tę samą decyzję. Śmiało odpowiedziałem, że tak i nigdy bym jej nie zmienił" - podkreśla.