Silver.Lelum.pl > Z życia wzięte > Zobaczyła zaproszenie ślubne syna i zamarła. "Chciałam podrzeć na strzępy"
Łukasz Jadaś
Łukasz Jadaś 14.05.2024 11:33

Zobaczyła zaproszenie ślubne syna i zamarła. "Chciałam podrzeć na strzępy"

Zdenerwowana kobieta
Fot. Canva/SydaProductions

"Płacimy z mężem za to wesele grube pieniądze, a oni nawet tego nie uszanują" - tak pani Katarzyna komentuje pomysł syna i przyszłej synowej na wesele. Zdaniem naszej czytelniczki, "upadli na głowę". Pani Katarzyna ma zamiar postawić ultimatum. Nie wyobraża sobie, by mogła potem spojrzeć w oczy rodzinie i znajomym.

Państwo młodzi wpadli na nietypowy pomysł

Pani Katarzyna w wiadomości przesłanej do nas na Facebooku podzieliła się dopiskiem, jaki jej syn i synowa zdecydowali dodać na swoim zaproszeniu ślubnym. "Wstyd. Jak zobaczyłam zaproszenie, to odebrało mi mowę i zamarłam. Nie tak się umawialiśmy. Chciałam podrzeć je na strzępy" - pisze pani Katarzyna.

Czytelniczka podzieliła się z nami swoją historią na Facebooku. Możesz zrobić to również pisząc list na adres [email protected]. Jeżeli również chcesz opowiedzieć o swoich doświadczeniach na każdy temat, zachęcamy do kontaktu.

Projekt bez nazwy - 2024-05-14T111441.023.jpg
Fot. Canva/ArtsyM
Babcia na zakupach
"Zbierałam paragony za zachcianki wnuczki". Synowa nie mogła tego zrozumieć
Kobieta w kuchni
Wnuczka nie idzie do komunii, ale synowa ma inny plan. "Chce wyciągnąć forsę"

Zaproszenie stało się kością niezgody w rodzinie

Co pani Katarzyna zobaczyła w zaproszeniu? Jak czytamy we wiadomości, na stylowej karteczce był - jak pisze czytelniczka - "zatrważający dopisek".

"Z wielką radością zapraszamy Was na nasz ślub i wesele. Z uwagi na charakter imprezy, jej długość oraz podawany alkohol, zdecydowaliśmy się zorganizować ją wyłącznie dla dorosłych gości. Liczymy na wasze zrozumienie i przybycie" - napisali państwo młodzi w zaproszeniu.

Pani Katarzyna nie mogła uwierzyć w to, co czyta. "Wręczyli mi zaproszenie, a ja myślałam, że to tylko taki wzór, a treść można jeszcze zmienić" - przyznaje nasza czytelniczka. "To nie mieści mi się w głowie. W czym im przeszkadzają dzieci? Połowa naszej dalszej rodziny ma jakiegoś malucha. To co, nie zaprosimy ich w ogóle?" - pyta.

Wesele bez dzieci? Pomysł synowej wywołał burzę

Z wiadomości od pani Katarzyny wynika, że na zorganizowanie wesela bez dzieci najbardziej nalegała jej przyszła synowa. "Powiedziała mi, że była raz na weselu, na którym dzieci zrujnowały parze pierwszy taniec. Podobno biegały po parkiecie i cała uwaga skupiła się na nich. Co w tym złego? Dzieci to dzieci, niech się bawią" - pisze pani Katarzyna.

Synowa pani Katarzyny nie chce, by powtórzyło się to podczas jej wesela. Poza tym twierdziła też, że przyjęcie na blisko 200 osób z alkoholem nie jest dobrym miejscem dla dzieci. "Mówiła, że nie chce, żeby na zdjęciach i filmach było widać, jak śpią na krzesłach. I że ich znajomym to na rękę, bo będą mieli wymówkę, by mieć ten wieczór tylko dla siebie, a dzieci zostawić u dziadków albo z opiekunką. Mi to się w głowie nie mieści" - czytamy.

Pani Katarzyna nie przyjmuje tych argumentów do wiadomości. 

"Od zawsze na weselach były dzieci i jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Jak Kuba (syn - przyp. red.) była mały, to też zabieraliśmy go na wesela. Nic złego się nie wydarzyło" - dodaje. "Co ja powiem rodzinie i znajomym? Że dla naszej rodziny ich dzieci się nie liczą. Przecież to nieludzkie" - czytamy.

Ostre ultimatum w sprawie wesela bez dzieci

Pomysł wesela bez dzieci tak oburzył panią Katarzynę, że zdecydowała się postawić ultimatum. Albo młodzi wycofają zaproszenia i zrobią "normalne wesele dla wszystkich", albo pani Katarzyna z mężem nie dadzą im zapowiadanego wsparcia finansowego.

"Ten pomysł synowej na wesele to kpina. Albo będzie po mojemu, albo nie zobaczą ani złotówki" - pisze nasza czytelniczka.

Jak pisze pani Katarzyna, zamierza w najbliższych dniach ogłosić to przyszłej parze młodej. Na razie - jak przyznaje - "musi zebrać się w sobie". Chodzi o niebagatelne pieniądze, bo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. "Jeżeli rozsądne argumenty i dobro rodziny do nich nie przemawia, to może zrobią to pieniądze" - podkreśla pani Katarzyna.