"Jestem niewolnicą we własnym domu". Sąsiad pali na balkonie i nie daje jej żyć
"Jak dobrze mieć sąsiada..." - głoszą słowa znanej piosenki. To prawda, o ile mamy szczęście mieszkać obok życzliwych nam osób. Czasami potrafią bowiem nieźle dać nam w kość. Przekonała się o tym pani Beata, 60-latka z Radomia. Okazuje się, że jej nowi sąsiedzi odebrali pani Beacie spokój w jej własnym domu. Co się stało?
Przy otwartym oknie nie da się wytrzymać
"We własnym mieszkaniu nie mogę normalnie cieszyć się życiem" - skarży się pani Beata. Czytelniczka podzieliła się swoją historią pisząc list na adres [email protected]. Jeżeli również chcesz opowiedzieć o swoich doświadczeniach na każdy temat, zachęcamy do kontaktu.
Pani Beata skomentowała jeden z naszych artykułów na temat pielęgnacji ogródka na balkonie. 60-latka tłumaczy, że jest jej przykro, bo ona nie może ani wyjść na balkon, ani nawet otworzyć okna w swoim mieszkaniu. Powód? Wiecznie czuje okropny papierosowy dym dochodzący z mieszkania obok.
Sąsiedzi palą na balkonie i mają ją za nic
Pani Beata zauważyła problem tydzień temu, kiedy myła okna na wiosnę. Po chwili na sąsiednim balkonie pojawiła się dwójka studentów, którzy wynajmują mieszkanie obok. Nie zważając na nic zapalili sobie papierosy, a cały cuchnący dym zaczął lecieć prosto do mieszkania pani Beaty.
Problem powtórzył się raz, drugi i trzeci. "Wreszcie zauważyłam, że znowu wychodzą. Wyszłam na balkon i upomniałam ich, żeby nie palili, bo czuję papierosy w całym mieszkaniu. Uśmiechnęli się i przeprosili. Co z tego, jak po dwóch godzinach znowu wrócili?" - pisze pani Beata.
Pozbawili 60-latkę radości życia
"Odebrali mi całą radość z wiosny" - czytamy w mailu od naszej czytelniczki. "Wychodzą kilka razy dziennie i nie mogę nawet otworzyć okna, by wpuścić do domu trochę świeżego, wiosennego powietrza. Boję się już, co będzie latem, kiedy przyjdą upały, a ja lubię spać nocą przy otwartym oknie". Papierosowy dym psuje pani Beacie nawet jej hobby - czyli uprawę kwiatów na balkonie.
Jak pisze pani Beata, młodzi lokatorzy z mieszkania obok już jakiś czas temu dawali się jej we znaki. Zdarzało się, że nie szanowali ciszy nocnej, a nocami na klatce schodowej było słychać głośne kroki i rozmowy. "Machałam ręką i mówiłam, że młodość musi się wyszumieć. Zwłaszcza, że zawsze się uśmiechali i mówili "dzień dobry" - pisze pani Beata. "Ale to (palenie papierosów na balkonie - przyp. red) już za wiele. Czuję się jak niewolnica" - czytamy.
Sąsiedzi palą na balkonie. Co robić?
Sprawdziliśmy, co może zrobić pani Beata. Jeżeli prośby i rozmowy z sąsiadami nie zadziałały, można zwrócić się do zarządcy nieruchomości o wprowadzenie do regulaminu zakazu palenia wyrobów tytoniowych na balkonach. To wymaga jednak zgody spółdzielni.
Inne rozwiązanie, już poważniejsze, to wyjście na drogę sądową. Eksperci zwracają uwagę, że w polskim prawie istnieje artykuł, na który można się powołać w takich sytuacjach. To art. 144 Kodeksu Cywilnego:
Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Zgłoszenie sprawy do sądu wymaga jednak uprzedniej konsultacji z prawnikiem.