"Miałam dostać dom za opiekę nad teściową. Szwagierka miała diabelski plan"
Kłótnie i konflikty zdarzają się praktycznie w każdej rodzinie i wydają się być wręcz nieuniknione. Niestety, czasami są one na tyle poważne, że skutecznie potrafią popsuć wszelkie relacje. Nawet jeśli początkowo wszystko zapowiadało się dobrze tak, jak w przypadku pani Anety, która wzięła na siebie opiekę nad schorowaną teściową. W zamian za to miała otrzymać dom, w którym razem mieszkały. Niestety, nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem.
"Teściowa miała pięcioro dzieci, ale to ja zajmowałam się nią na starość"
Pani Aneta, która podzieliła się z nami swoją historią, nie spodziewała się, że spotka ją coś takiego. Odkąd wzięła ślub, co miało miejsce 30 lat temu, mieszkała razem ze swoim mężem i jego mamą w niewielkim domu jednorodzinnym.
To był dom rodzinny mojego męża, mieszkał tam jeszcze jako dziecko, razem ze swoim rodzeństwem. Nie było tam luksusów. Kiedy się wprowadziłam, do dyspozycji mieliśmy jedynie mały pokoik, kuchnię i łazienkę. Teściowa zajmowała drugi pokój. Było jeszcze co prawda całe piętro, ale w totalnej ruinie. Z biegiem lat, własnymi siłami i własnym kosztem udało nam się wyremontować dom, zrobić dodatkowe pokoje i wszystko odświeżyć" pisze pani Aneta.
W tym czasie rodzeństwo jej męża mieszkało już zupełnie gdzie indziej. Każdy miał swój dom, albo mieszkanie. Jedna z sióstr wybudowała się zresztą tuż za płotem pani Anety i mogła regularnie wpadać z wizytą do swojej mamy.
Początkowo Grażyna, bo tak ma na imię siostra mojego męża, przychodziła do teściowej kilka razy w tygodniu. Z czasem wizyty te zaczynały się robić coraz rzadsze, aż zdarzało się, że przez cały miesiąc Grażyna nie pojawiła się u nas w ogóle. Podobnie zresztą jak pozostałe dzieci" opowiada pani Aneta.
Niestety, po jakimś czasie wiekowa już teściowa poważnie się rozchorowała. Zaczęła mieć problemy z chodzeniem, pamięcią, a nawet załatwianiem podstawowych czynności fizjologicznych.
"Myłam ją, przebierałam, zmieniałam pieluchę"
Gdy seniorka zachorowała, to właśnie na panią Anetę spadł obowiązek opieki nad nią. Codziennie zmieniała jej pieluchy, prowadziła do toalety, by wziąć prysznic, pomagała w załatwianiu potrzeb fizjologicznych i pilnowała, by kobiecie nie stało się nic złego.
Nie było łatwo, bo teściowa na starość zrobiła się bardzo złośliwa. Na złość mi załatwiała się tam, gdzie nie można, utrudniała mi życie, a jeszcze do tego wszystkiego bardzo mi dokuczała - wspomina z żalem kobieta.
Dzieci starszej pani omijały jej dom z daleka i rzadko zdarzało się, by któreś z nich wpadło w odwiedziny. Nie mówiąc już o pomocy w codziennych czynnościach.
To było bardzo przykre, ale co mogłam zrobić? Mieszkałam tam, nie potrafiłabym zostawić teściowej samej sobie. Byłam najbliżej więc to ja się nią zajmowałam. A reszta? Rodzeństwo męża przepisało na mnie swoje części domu rodzinnego jako rekompensatę za opiekę nad matką. Zresztą od dawna było mówione, ze dom ten będzie należał do męża. Pozostałe dzieci dostały od rodziców ziemię i pieniądze na start. Ten dom, w którym mieszkał miał być dla nas - dodaje.
Niestety, szwagierka Grażyna nie przepisała swojej części, tłumacząc się brakiem czasu. Zapewniła jednak, że zrobi to w pierwszym możliwym terminie.
Czytaj też: Robiła jajecznicę z 3 jajek dla 8 osób. Sama zajadała się szynką. “Nie mogę jej tego wybaczyć”.
"Boję się, że zostanę bez dachu nad głową"
Wszystko wydawało się być w porządku, a kobiety miały ze sobą dobry kontakt, aż nagle mąż pani Anety, a brat Grażyny zmarł na zawał serca.
To był dla nas wszystkich cios. Nie spodziewaliśmy się tego, a ja bardzo długo nie mogłam się z tym pogodzić. Nie myślałam wtedy o żadnych sprawach urzędowych, chciałam tylko jakoś to wszystko przetrwać
Pół roku później zmarła również teściowa. I wtedy zaczęło się najgorsze.
Pewnego dnia Grażyna przyszła do mnie i powiedziała, że... nie będzie sponsorować obcej kobiety i mam spłacić jej część domu. Mimo że wcześniej dostała już od teściowej ziemię, na której wybudowała piękny dom, dużo ładniejszy niż ten w którym mieszkam. Oznajmiła, że nie odpuści i albo ją spłacę, albo zażąda sprzedaży domu z podziałem majątku. Uśmiechała się przy tym diabelsko, jakby od dawna miała taki plan, a jej zapewnienia o przepisie były tylko pustym gadaniem - przyznaje ze łzami w oczach pani Aneta.
Sprawa ostatecznie trafiła do sądu. Czy pani Anecie uda się zachować dom, czy też będzie musiała go sprzedać? Tego nie wiadomo, ale kobieta obawia się, że nie będzie miała gdzie mieszkać. Dom wyceniono bowiem na niespełna 300 tys. zł, a przy podziale na pół pani Anecie nie starczy nawet na nowe mieszkanie.