Pozwolił synowi z rodziną mieszkać w jego domu. To niepojęte, co zrobiła synowa!
56-letni mężczyzna ujawnił w sieci, że musi mieszkać ze swoim dorosłym synem i jego rodziną. Może nie miałby ku temu nic przeciwko, gdyby nie jedna cecha jego synowej. To, co zrobiła, posunęło go do ostateczności. Czy na pewno dobrze zrobił, grożąc jej, że wyrzuci ją z domu?
Mężczyzna mieszka z dorosłym synem i jego rodziną
Internauta ujawnił, że wraz z żoną mieszkają z dorosłym już synem i jego rodziną. Wybranka syna wprowadziła się do nich w dość młodym wieku po tym, jak jej rodzice wyrzucili ją z domu, gdy zaszła w ciążę. Już wtedy poważnie obciążyło ich to finansowo. Nagle musieli nie tylko wyżywić dodatkową osobę, ale również zakupić wszystkie rzeczy potrzebne dla dziecka, ponieważ syn i jego dziewczyna wciąż studiowali i nie mieli własnych pieniędzy. Choć było to dla rodziny pewne nadszarpnięcie budżetu, zależało im na tym, by syn skończył studia, a nie rzucał edukacji, by bawić się w dom.
Później napięta sytuacja tylko się pogarszała. Młodzi wzięli ślub w wieku 23 lat, ale nawet po skończeniu studiów ani w głowie im była wyprowadzka. Niestety, jak się okazało, żona pozwoliła im na to, by jeszcze trochę z nimi pomieszkali, aby mogli zaoszczędzić pieniądze na zakup własnego mieszkania. Wkrótce potem na świecie pojawił się kolejny wnuk.
Pojechała do USA zamiast na komunię wnuczki. Synowa śmiertelnie obrażona "Nie chcę, by wnuczka była ochrzczona". Dla zięcia to było jak zniewagaSynowa jest straszną bałaganiarą
Czara goryczy przelała się, gdy synowa poczuła się w domu nieco zbyt swobodnie. Choć pan domu sam doskonale rozumiał, że przy małym dziecku utrzymanie porządku jest niezwykle trudne, szczególnie przy wszystkich nowych obowiązkach, jego synowa przekroczyła granicę. Po prostu nie mógł tego dłużej tolerować.
Początkowo starał się delikatnie sugerować, że w danym pomieszczeniu został bałagan. Często jednak prośby odbijały się głuchym echem, a koniec końców jego żona lub on sam uginał się na widok zlewu, w którym piętrzyły się naczynia, czy blatu w łazience, który był tak pozostawiany przedmiotami, że nie można było na nim odłożyć okularów. Wiedział jednak, że tym sposobem daleko nie zajdą i jeśli będą po niej sprzątać, sytuacja nigdy się nie zmieni.
ZOBACZ TEŻ: Próbowała być dobrą teściową. Synowe nie dały jej szansy
Synowa usłyszała ultimatum
Żona starała się go uspokajać, wskazując na to, jak ciężko jest utrzymać bałagan przy małych dzieciach i broniąc synowej, która przecież musi być zmęczona zajmowaniem się niemowlęciem i niewiele starszym synem. Mężczyzna widział to jednak inaczej – sądził, że synowa wykorzystuje to, że inni wykonują nie tylko swoje, ale też jej obowiązki. Ostatecznie odłożenie czegoś na miejsce zamiast porzucanie tego na blacie obok nie mogło zajmować wiele czasu.
Miarka się jednak przebrała, gdy pewnego dnia wszedł do łazienki i zastał krew w wannie, a jakby tego było mało, zakrwawiony tampon na podłodze. Początkowo zmartwił się, że doszło do jakiegoś wypadku, ale synowa wcale nie kryła się z tym, że to ona jest odpowiedzialna za bałagan. Wówczas powiedział jej, że taka sytuacja nie może się więcej powtórzyć, grożąc, że jeśli nie zacznie po sobie sprzątać, będą musieli znaleźć sobie nowe mieszkanie.
Po tym, jaką awanturę urządził mu syn, który stanął w obronie swojej żony i jakie chłodne spojrzenia rzucała mu żona, zaczął obawiać się, że to jednak on będzie musiał się wyprowadzić, a w ich domu zostanie o jedną osobę mniej do sprzątania po synowej.