Ten zespół był towarem eksportowym PRL-u. Wszystko przerwała tragedia, sprawcy nie złapano
Marek i Wacek byli niezapomnianym duetem z PRL-u. Choć wykonywali niełatwą muzykę klasyczną, to ich ówczesną popularność można porównać do największych gwiazd muzyki popularnej i rozrywkowej. Znały i uwielbiały ich tłumy. Niestety, wszystko przerwała niespodziewana tragedia.
Marek i Wacek: niezapomniany duet poznał się jeszcze na studiach
Zespół Marek i Wacek tworzyli Marek Tomaszewski i Wacław Kisielewski. Muzycy poznali się na studiach w Warszawie, gdy mieli niespełna 19 lat. Połączyło ich podobne podejście do muzyki. Chcieli przybliżać klasykę szerokiej publiczności.
Założyli zespół i szybko zdobyli ogromną popularność. Receptą na sukces Marka i Wacka było "tłumaczenie" muzyki klasycznej na dźwięki przystępne dla każdego słuchacza. Brali na warsztat np. utwory Chopina, Liszta, Griega czy Moniuszki.
Podczas kariery akompaniowali m.in. Ewie Demarczyk, Violetcie Villas, Annie German, a nawet Marlenie Dietrich podczas jej występów w Polsce. Ich sława wyszła poza PRL. Koncertowali nie tylko w Polsce, ale odwiedzali też publiczność w Kanadzie, USA czy Japonii.
Tworzyli razem przed 20 lat. I wtedy wydarzył się prawdziwy dramat.
Tragedia pod Wyszkowem. Życia nie udało się uratować
Tragedia wydarzyła się, gdy świat wciąż stał przed zespołem otworem. 9 lipca 1986 r. Wacław Kisielewski miał wypadek samochodowy. Doszło do niego pod Wyszkowem na Mazowszu.
Wacław Kisielewski wybrał się na przejażdżkę autem prowadzonym przez jego znajomego, Grzegorza Gąskiewicza. Mówi się, że dzień wcześniej kierowca miał “zakrapianą” imprezę. Jechał ponad 120 km na godzinę. Nagle stracił panowanie nad pojazdem. Podczas dachowania Wacław Kisielewski wypadł przed przednią szybę samochodu.
Nieprzytomnego muzyka odwieziono do szpitala w Wyszkowie, a potem do kliniki w RFN. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, obrażenia były tak poważne, że jego życia nie udało się uratować. Zmarł 12 lipca 1986 roku.
Sprawca wypadku na początku uciekł z miejsca zdarzenia, ale potem zgłosił się na policję. Nie został jednak osądzony, bo zdążył wyemigrować za granicę.
Wielka żałoba po śmierci muzyka
Po śmierci Wacława Kisielewskiego jego przyjaciel pogrążył się w żałobie.
Marek Tomaszewski zrezygnował ze sceny, ale po dłuższym czasie zdecydował się powrócić do muzyki. Zamieszkał na stałe Francji. Mieszka pod Paryżem i prowadzi tam własną szkołę muzyczną.
W międzyczasie wrócił też do kariery muzycznej. W latach 80. założył duet z Michelem Prezmanem. W 1988 r. opublikowali album zatytułowany "America". Muzyk nagrał też płytę solową "Premiere" w studiu Polskiego Radia.