Zapłaciła 4 tys. zł za poród. Dla mojej babci to było jak sen
Pamiętacie jeszcze, jak trudnym momentem w życiu kobiety jest poród? Wokół porodówek z PRL-u narosło wiele mitów, aczkolwiek słynne hasło „przejście przez taśmociąg” do teraz pobrzmiewa w uszach wielu kobiet. Aż trudno uwierzyć, kilka dekad później warunki, w których rodzą kobiety, tak znacząco się zmieniły. Tylko dlaczego to tyle kosztuje?
Położna o porodach w PRL-u
Porody w PRL-u nijak nie mają się do współczesnego podejścia do rodzenia dzieci. Teraz specjalistyczne sale porodowe, wyszukane techniki pozwalające na przybranie optymalnej pozycji do rodzenia oraz wsparcie bliskich i personelu. Kiedyś? Cięcie krocza i „obdarcie z intymności”.
Historiami z porodówek w czasach PRL-u podzieliła się Irena Chołuj, położna z 55-letnim stażem. Jej słowa mimowolnie wywołują ciarki:
Poród w PRL był jak przejście przez taśmociąg. Kobiety były odarte z intymności, zmuszane do rodzenia na leżąco – podaje Irena Chołuj, położna z 55-letnim stażem na łamach portalu hellomama.
Jak zmieniło się położnictwo na przestrzeni lat?
Położna zaznacza, że widziała na szpitalnych oddziałach sceny, o których chciałaby zapomnieć. Korzystanie z wielorazowych kapci, wręczanie „szpitalnych koszul”, które nie sięgały nawet do połowy ud, czy zakaz noszenia bielizny, był standardem. Kobieta z wielką ulgą opowiada o zmianach, które zaszły na przestrzeni lat w położnictwie:
Teraz pod koniec drugiej dekady XXI wieku zaszły kolosalne zmiany: własna bielizna, nawet muzyka, możliwość zmiany pozycji, korzystanie z prysznica lub immersji wodnej wpływające pozytywnie na tempo postępu porodu. A do tego wspierająca obecność osoby bliskiej, kochającej, daje poczucie bezpieczeństwa. Indywidualne szpitalne pokoje porodowe, itp. A w tamtych czasach wyłącznie wymuszona pozycja leżąca podczas porodu. Przecież nawet zdrowy człowiek, jak się go zmusi do leżenia w łóżku, będzie się źle czuł. A co dopiero rodząca. Leżenie to jedyna niefizjologiczna pozycja do rodzenia, wbrew naturze – podaje położna.
Czy jednak takiego typu porody są już standardem we wszystkich klinikach? Okazuje się, że nawet w tak zdawałoby się naturalnej i ludzkiej kwestii, w której przecież wszyscy jesteśmy równi, zdarzają się „równiejsi”.
ZOBACZ TAKŻE: Urodziła, mając 60 lat. W końcu zdradziła prawdę o ojcu dzieci
Poród za 4 tys. zł? To jakiś obłęd
XXI wieczne porodówki stały się wręcz czymś w rodzaju kurortów – oczywiście, jeśli słono za to zapłacimy. Przykładowo warszawski Szpital Specjalistyczny im. Świętej Rodziny przy Madalińskiego słynie z opieki na najwyższym poziomie. To tutaj rodziły gwiazdy takie jak Małgorzata Tomaszewska , czy Maja Hyży.
Chociaż placówka ta świadczy usługi na NFZ, za „drobną” opłatą oferuje między innymi apartamenty dla bliskich (od 800 zł za dobę), czy całodobową opiekę nad noworodkiem (za 1,5 tys. zł za dobę). To jeszcze nic, poród na prywatnej sali porodowej kosztuje aż 4 tys. zł.
Gdy powiedziałem o tym mojej babci, ta aż przetarła oczy ze zdumienia. Do teraz pamiętam jej słowa: „Wnusiu, ja o takich warunkach nawet nie śniłam!” . Czy jej słowa wymagają jakiegokolwiek komentarza?