Silver.Lelum.pl > Zdrowie i żywienie > Żmije są już w lasach. Osoby starsze muszą szczególnie uważać
Magdalena Pawłowska
Magdalena Pawłowska 27.03.2024 10:41

Żmije są już w lasach. Osoby starsze muszą szczególnie uważać

Żmija zygzakowata
fot. Benny Trapp CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=12570624

Koniec marca, a zarazem początek wiosny to czas, kiedy żmije zygzakowate budzą się ze snu zimowego. To oznacza, że te jadowite węże można będzie coraz częściej spotkać w polskich lasach. Dla niektórych takie spotkanie może mieć poważne konsekwencje. Szczególną ostrożność powinny zachować dzieci oraz osoby starsze. Dlaczego?
 

Żmije zygzakowate w Polsce. Czy są jadowite?

Żmije zygzakowate to jedyne żyjące wolno jadowite węże, jakie możemy spotkać w Polsce. Nietrudno je rozpoznać, ponieważ na grzbiecie mają charakterystyczny zygzak, zwany także wstęgą kainową. 

Gady te żyją przede wszystkim na obrzeżach lasów, podmokłych łąkach i polanach. Niestety, bardzo często trudno jest je zauważyć, ponieważ kryją się pod liśćmi, gałęziami, kamieniami lub pod krzakami. Z uwagi na swoją najczęściej brązową barwę idealnie komponują się ze środowiskiem, stając się praktycznie niewidzialnymi. 

Niestety, może to prowadzić do bardzo niebezpiecznych sytuacji, ponieważ wąż, w sytuacji zagrożenia może zaatakować! Z reguły gady te nie są agresywne, ale w przypadku np. nadepnięcia na nie, trzeba się liczyć z tym, że wbiją swoje kły w ciało. 

Ukąszenie węża
fot. Canva/
Alexey Emelyanov


 

Jak uniknąć chorób cywilizacyjnych? Po 50-tce zmień nawyki Te produkty dodają lat i rujnują zdrowie. Po 40-stce wyklucz je z diety

Czym grozi ukąszenie żmii?

Ukąszenie żmii zazwyczaj nie jest śmiertelne dla zdrowych, dorosłych osób. Może jednak powodować nieprzyjemne dolegliwości i w każdym takim wypadku, konieczne jest niezwłoczne uzyskanie pomocy lekarskiej.

Gdy jad żmii dostanie się do ciała wpływa na szereg funkcji organizmu, wywołując następujące objawy:

  • miejsce ukąszenia może być opuchnięte i sine
  • wokół miejsca ukąszenia odczuwany jest intensywny ból
  • pojawia się uczucie mrowienia, kłucia i pieczenia skóry
  • wzrasta temperatura ciała
  • powiększają się węzły chłonne położone najbliżej ukończonej kończyny 
  • pojawia się ból brzucha, biegunka, a nawet wymioty
  • osoba ukąszona staje się zdezorientowana i senna
  • oddech przyspiesza


Gad zostawia również ślad na skórze w postaci dwóch małych ranek (kropek).

Mimo, że śmiertelność z powodu ukąszenia żmii wynosi zaledwie 1% to są dwie grupy osób, których zdrowie, po ukąszeniu, może być szczególnie zagrożone.

Jad węża
fot. Canva/yongkiet jitwattanatam's Images


 

Poważne konsekwencje dla osób starszych i dzieci

Ukąszenie żmii jest najbardziej niebezpieczne dla dzieci, osób starszych oraz osób zmagających się z chorobami układu krążenia. Dlaczego?

Najmłodsi często nie mają jeszcze odpowiednio wykształconego układu immunologicznego, a to sprawia, że organizmowi trudniej walczyć z toksyną. Co więcej, z uwagi na zasadniczo niewielki wzrost i wagę, jad może szybciej rozprzestrzeniać się w ciele, wyrządzając poważne szkody.

Z kolei jeśli chodzi o osoby starsze to, jak wiadomo, z wiekiem słabnie odporność organizmu. Trudniej mu się też regenerować i zwalczać różnego rodzaju wirusy i bakterie. Toksyczny jad żmii będzie więc tym bardziej szkodliwy. Sytuacji nie poprawiają często liczne choroby towarzyszące, które osłabiają organizm. Narządy wewnętrzne nie działają tak sprawnie jak u młodszych i łatwiej poddadzą się toksynom.

Co to oznacza? Że seniorzy i dzieci należą do tych grup osób, które po ukąszeniu żmii są szczególnie narażone na zgon lub poważne powikłania zdrowotne, w tym m.in. problemy z sercem czy problemy neurologiczne.
 

Co robić w przypadku ukąszenia?

Pierwszym krokiem w przypadku ukąszenia przez żmiję jest oddalenie się od miejsca, w którym do tego doszło, aby uniknąć kolejnych ukąszeń, i wezwanie pomocy. W miarę możliwości lepiej też nie ruszać kończyną, którą zaatakował gad, by zminimalizować rozprzestrzenianie się jadu po ciele.
 

Kartetka
fot. Canva/Andrzej Rostek