Andrzej Zaucha zginął „przez zazdrość”. Oto kulisy jego śmierci
Andrzej Zaucha był jednym z najbardziej rozchwytywanych artystów estradowych w latach 80. i 90. Jego hity, wśród których można wymienić między innymi „Byłaś serca biciem” czy „C'est La Vie – Paryż z pocztówki” są doskonale znane do dziś i chętnie coverowane przez znacznie młodszych wykonawców. Historia Zauchy ma jednak tragiczny koniec.
Andrzej Zaucha był szaleńczo zakochany w żonie
Andrzej Zaucha pochodził z Krakowa i był muzycznym samoukiem. Mimo to potrafił zaśpiewać właściwie wszystko i to za pierwszym podejściem, co nie jest łatwe do osiągnięcia. Początkowo śpiewał w grupie Dżamble, a później zastąpił Marka Grechutę w roli wokalisty zespole Anawa. W 1980 roku rozpoczął karierę solową i wszystko wydawało się układać wręcz doskonale – nie tylko na scenie, ale także w życiu prywatnym.
Andrzej Zaucha był szaleńczo zakochany w swojej żonie Elżbiecie. Popularnego muzyka nie obchodziły inne kobiety, choć miał całe grono fanek. Wraz z żoną doczekał się córki i starał się spędzać jak najwięcej czasu z rodziną. Ich szczęście zostało jednak brutalnie przerwane. W 1989 roku żona Andrzeja Zauchy nagle zmarła na skutek udaru mózgu. Piosenkarz długo nie mógł pogodzić się z jej stratą, choć równocześnie musiał poradzić sobie z rolą samotnego ojca nastolatki.
Edyta Geppert o roli jurorki. Nie mogła tego znieść Jerzy Połomski skrywał to przez lata. U schyłku kariery nie wytrzymałPo śmieci żony Andrzej Zaucha w końcu znalazł nową miłość
Po śmierci żony Andrzej Zaucha rzucił się w wir pracy i wrócił do teatru. To właśnie tam poznał młodszą o 16 lat Zuzannę Leśniak. Piosenkarz zwrócił uwagę na młodą aktorkę, wyraźnie zafascynowaną jego talentem. Główną przeszkodą w ich dalszej znajomości był jej stan cywilny – Zuzanna Leśniak miała bowiem męża, Yves'a Goulaisa.
Kobieta miała jednak nie czuć się szczęśliwa w tej relacji i miała obiecać wokaliście, że wkrótce się rozwiedzie. Tak się jednak nie stało, a mimo to romans trwał. Para zbliżyła się do siebie, a z czasem przestała dbać o to, by trzymać ich romans w tajemnicy. Koniec końców o łączącej ich relacji dowiedział się także mąż aktorki, który słynął ze swojego francuskiego temperamentu i skłonności do zazdrości.
Andrzej Zaucha prawdopodobnie nie spodziewał się jednak, że odwiedziny w domu kochanki pod nieobecność jej męża skończą się tragedią. Reżyser wrócił do domu wcześniej, niż zapowiadał i zastał swoją żonę i wokalistę w niedwuznacznej sytuacji. Yves Goulais pobił piosenkarza, a także kilkukrotnie groził mu przy świadkach, że go zabije. Nikt nie brał jednak jego słów na poważnie. Aż do chwili, gdy postanowił wprowadzić swoje groźby w życie.
ZOBACZ TEŻ: Kobiety w życiu Krzysztofa Krawczyka. Nie był święty
Andrzej Zaucha zginął „przez zazdrość”
Po tym, jak Zaucha i Leśniak nie zakończyli swojego romansu, sprawy przybrały katastrofalny obrót. Goulais miał usłyszeć od żony, że kocha swojego kochanka, co sprawiło, że postanowił się zemścić. Wrócił do rodzinnego kraju, gdzie nabył broń i wrócił z nią do Polski. Koszmarny wieczór miał miejsce 10 października 1991 roku pod krakowskim Teatrem STU. Zauchę dopadł na parkingu, gdy tłum już się rozszedł. Wokalista szedł właśnie do samochodu z młodą aktorką. Reżyser oddał w jego kierunku 9 strzałów z broni owiniętej reklamówką. Kule dosięgnęły jednak nie tylko Zauchę, ale także Zuzannę, która próbowała osłonic go własnym ciałem.
Goulais sam oddał się w ręce policji. Funkcjonariuszom wyznał, że zabił człowieka. Dopiero później dowiedział się, że sławny wokalista zmarł na miejscu, ale postrzelona została także Zuzanna Leśniak, która wkrótce zmarła w szpitalu. Reżyser nie mógł pogodzić się z tym, że to on odpowiada za jej śmierć. Jak wyszło na jaw, Goulais wyjeżdżając do Francji, chciał także pożegnać się z rodzicami, ponieważ nie wiedział, czy będzie mu dane się jeszcze z nimi zobaczyć. Po powrocie do kraju pokazał swojej żonie pistolet, z którego później niechcący ją zastrzelił. Zuzanna jednak nikomu o nim nie powiedziała.
Podczas procesu Francuz przyznał się do nielegalnego posiadania broni i morderstwa z premedytacją Andrzeja Zauchy. Cały czas zaprzeczał jednak, że planował zabić żonę. Jej morderstwo wybaczyła mu nawet jej siostra, która była pewna, że nie chciał tego robić i został doprowadzony do ostateczności. W toku procesu Goulais został uznany za winnego zabójstwa Zauchy z premedytacją, nieumyślnego spowodowania śmieci żony oraz nielegalnego posiadania broni. Został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Jego wyrok dobiegł końca w 2006 roku.
Źródło: Pudelek