"Córka nie chce zaprosić rodziny na wesele. Przypomniałam jej, kto płaci"
Śluby to w rodzinie chwile wielkich radości, ale i wielkich stresów. Bywa, że z nadmiaru emocji wybuchają kłótnie między najbliższymi. Przekonała się o tym pani Marta, która toczy spór z córką i jej przyszłym mężem. Chodzi o listę gości na wesele. Młodzi mają duże zastrzeżenia co do jej pomysłu. "Ale to ja za to płacę" - odpiera ich argumenty pani Marta.
Rodzina ustaliła, że za wesele zapłacą rodzice
Jak opisuje pani Marta, jej córka bierze ślub i urządza wesele już na początku grudnia.
"Chcieli być samodzielni i za wszystko płacić sami, ale tak ustaliliśmy, że większość kosztów pokryjemy jako rodzice (...) Mieliśmy to w planach, dogadaliśmy się z rodzicami Michała (narzeczonego - przyp. red.). No i ustąpili" - zaznacza pani Marta.
"W rozmowach padła liczba, że wesele będzie na 150 osób (…) I tego się trzymaliśmy myśląc o pieniądzach" - czytamy we wpisie pani Marty.
Wszystko szło gładko do momentu, gdy przyszedł czas na zrobienie listy gości . Zaczął się spór, który pani Marcie - jak sama pisze - "nie mieści się w głowie". Poszło o zaproszenia dla rodziny . A raczej ich brak.
Młodzi nie chcą kuzynostwa na swoim weselu
Jak się okazało, córka i przyszły zięć mieli zupełnie inne plany niż rodzice. Gdy pani Marta zapytała, kiedy usiądą do zrobienia listy gości, zaskoczona córka oznajmiła jej, że lista jest już gotowa. "Zatkało mnie, jak ją zobaczyłam" - przyznaje pani Marta.
Okazało się, że na liście jest praktycznie jedynie najbliższa rodzina . Córka i przyszły zięć - jak pisze pani Marta - “sprosili gromadę swoich znajomych , a krewnych mają za nic”. Pani Marta przyznaje, że nie mieści się to jej w głowie. "Rodzina to podstawa" - zaznacza.
Córka i zięć "próbowali wmawiać" pani Marcie, że chcą wesele urządzić "po swojemu" . Podnosili argument, że dalszej rodziny prawie nie znają, i że to dla nich jak "obce osoby" . Dodali też, że zaprosili przecież sporo przyjaciół swoich rodziców , więc wszyscy powinni mieć dobre towarzystwo na weselu.
"Tak, na liście były dwie znajome pary naszych przyjaciół, i parę osób od tamtych teściów (…), tacy przyszywani wujkowie i ciocie, ale nikogo z dalszej rodziny ani od nas, ani od nich (…) A dalszej nie znaczy gorszej. Dla nich rodzina skończyła się na wujostwie (...) " - zaznacza pani Marta.
Młodzi nie przyjmują do wiadomości oczekiwań matki
“Tak po prostu nie wypada. Z rodziną trzeba żyć dobrze, nawet z daleką. Ja z kuzynkami mam dobre relacje (…) Nie mogłabym spojrzeć tym ludziom w oczy. Zwłaszcza, że u części z nich sama byłam na weselach ” - podkreśla pani Marta.
Gdy pani Marta wypomniała córce, że to ona "płaci 280 zł za talerzyk" i ma coś do powiedzenia, ta "odburknęła, że nie prosiła o tę pomoc" , i że to pani Marta sama nalegała, by zasponsorować im część kosztów wesela. Dodała, że “rodzice Michała nie mają nic przeciwko ich decyzji”.
Pani Marta przyznaje, że zastanawiała się, czy aby nie postawić córce ultimatum : albo "zachowają się porządnie" i zaproszą też dalszą rodzinę, albo razem z mężem wycofają wsparcie finansowe.
"Nie chciałam jednak zaogniać sporu i wycofałam się z tego, ale nie dam za wygraną" - zapowiada. Pani Marta przyznaje, że będzie rozmawiała z córką, zięciem i jego rodzicami na temat zwiększenia liczby gości tak, by zaprosić też dalszą rodzinę.
" Wolę sama dopłacić niż potem wstydzić się przed nimi " - dodaje.