"Rodzina ośmieszyła mnie na komunii". Wszystko przez wystawny obiad
Przestrogę dla uczestników pierwszych komunii przekazała nam we wiadomości na Facebooku czytelniczka, pani Janina. "Dla jednych to będzie bzdura, ale ja to mocno przeżyłam" - wyznaje. Wszystko przez nietypowy posiłek, który na życzenie jej syna i synowej był główną atrakcją przyjęcia. "Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą" - pisze pani Janina.
Komunijne przyjęcia coraz bardziej wystawne
"Do ostatniej chwili liczyłam, że przyjęcie będzie skromne, normalne. Syn z synową nie dali się przekonać. Zapłacili za wszystko ciężkie pieniądze i zaprosili nie tylko rodzinę, ale i przyjaciół. Tłum gości" - pisze pani Janina. "Dla mnie to za dużo. To komunia, a nie wesele" - dodaje.
Pani Janina pogodziła się z tym, że dziś inaczej świętuje się przyjęcie pierwszej komunii świętej. Klimat w rodzinie sprawił, że sama musiała odkładać na "kopertę" przez trzy miesiące, by jej wnuk nie poczuł, że dostał od niej mniej wartościowy prezent. Nie to było jednak największym problemem.
Pani Janina przeżyła podczas przyjęcia komunijnego bardzo niezręczną chwilę. Powodem był - jak pisze czytelniczka - "udziwniony obiad".
Kłopotliwe danie wywołało duży dyskomfort
"Rodzina zażyczyła sobie dwa główne posiłki" - pisze pani Janina. Jak opisuje czytelniczka, na pierwsze danie podano do wyboru rosół ("ale w innej wersji, japońskiej" - zaznacza pani Janina) lub zupę na prawdziwkach, a na drugie devolaya lub kaczkę w sosie miodowo-lawendowym. "Na tym się nie skończyło, bo większą atrakcję przewidziano później" - pisze pani Janina.
Okazało się, że zwieńczeniem przyjęcia było podanie sushi. "Nigdy nie jadałam, a miałam ochotę spróbować" - pisze pani Janina. Chwilę po podaniu zestawów na stoły panią Janinę jednak zmroziło.
"Wszyscy dostali pałeczki, nakładali sobie porcje na talerze i jedli. Co do jednego gościa. A ja nie wiedziałam nawet, jak mam złapać je w rękę. A wstydziłam się złapać za widelec" - przyznaje.
"To było ośmieszające. Spaliłam się ze wstydu przy stole"
Pani Janina opisuje, że "próbowała robić dobrą minę do złej gry". Chwyciła za pałeczki i podniosła z tacy jeden kawałek sushi, ale tak niefortunnie, że od razu się jej wymsknął i wpadł prosto do szklanki z napojem.
"Jakieś dziecko się zaśmiało i pokazywało mnie palcem" - pisze pani Janina. "Zaśmiałam się tylko i odeszłam od stołu pod byle pretekstem" - dodaje.
Pani Janina ma żal, że nikt nie przygotował jej na takie danie.
"Widziałam potem, że nie byłam jedyna, bo ktoś z przyjaciół syna uczył swoją 10-letnią córeczkę, jak jeść pałeczkami. Mnie nikt nie pokazał" - dodaje. "Spaliłam się ze wstydu i czułam się jak nieporadne dziecko. Niezręcznie było mi prosić, żeby ktoś mnie tego uczył przy stole" - dodaje.
Pani Janina uważa, że gdyby nie chęć “pokazania się” przed gośćmi z wystawnym menu, uniknęłaby tej wpadki. Dodaje, że od tej pory, gdy widzi, że ktoś w telewizji zajada się sushi, zawsze przypomina się jej to niezręczne zdarzenie sprzed roku. "Mam chyba uraz do końca życia" - wyznaje.
Chcesz podzielić się z nami swoją historią? Wyślij wiadomość na [email protected].