Silver.Lelum.pl Z życia wzięte Synowa traktuje mój dom jak stołówkę. Zadłużyłam się i sama nie mam co jeść
fot. Canva/ anouchka

Synowa traktuje mój dom jak stołówkę. Zadłużyłam się i sama nie mam co jeść

29 maja 2024

Żarty o teściowej i synowej bawią każdego i wszędzie. Jednak gdy do starcia na linii teściowa-synowa dochodzi w prawdziwym życiu, nikomu już do śmiechu nie jest. Pani Jadwiga, która podzieliła się z nami swoją historią, pisząc na adres redakcja@lelum.pl , tak bardzo nie chciała się stać bohaterką dowcipów, że teraz musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami.

Cieszyłam się, że syn w końcu znalazł kobietę. Myślałam, że dobrze trafił

Odkąd mój Andrzejek skończył 5 lat, wychowywałam go sama. Jego ojciec pewnego dnia od nas odszedł i postanowił zerwać z nami jakiekolwiek kontakty. Nie ukrywam, było bardzo ciężko, a w domu nigdy się nie przelewało. Mimo że pracowałam całymi dniami, to na sprzątaniu i szyciu mogłam niewiele zarobić. Pochodzę z domu dziecka, więc nie miałam też nikogo, kogo mogłabym poprosić o pomoc. Starałam się jednak jak mogłam, by zapewnić mojemu synowi jak najlepsze życie. Nie zawsze mogłam mu kupić drogie buty, ale nigdy nie odmówiłam mu rozmowy i wsparcia w najtrudniejszych chwilach.

Kiedy Andrzej dorósł, nasza sytuacja nieco się poprawiła. Już w wieku 17 lat poszedł do pierwszej pracy i zaczął dokładać się do budżetu domowego. Był jednak tak mocno nastawiony na pomoc mi, swojej ukochanej mamie, że zupełnie odłożył na bok życie towarzyskie. Dlatego, gdy w końcu, w wieku 28 lat przyprowadził do domu dziewczynę, byłam przeszczęśliwa! Jednak, do czasu...

Czytaj też: Kiedy przychodzą do mnie wnuki, chowam jedzenie po szafkach. Inaczej zostałabym z niczym

Dzwoni nieznany numer, a ty boisz się odebrać? Masz dwa wyjścia
"Mąż o siebie nie dba. Jego brzuch omal nie zrujnował nam wakacji"

Syn szybko się ożenił. Wtedy dopiero się zaczęło!

Na początku Arleta wydawała mi się bardzo dobrą dziewczyną: prostą, skromną i uśmiechniętą . Pochodziła z ubogiego domu, w którym nie przelewało się jeszcze bardziej niż u nas. To pewnie dlatego zaczęła spędzać u nas coraz więcej czasu. Zresztą nic dziwnego, bo świetnie dogadywała się z Andrzejem i miłość było widać z daleka. Młodzi pewnie też to czuli, bo niespełna po pół roku znajomości postanowili się pobrać. A ja trochę odetchnęłam z ulgą na myśl, że mój syn wreszcie założy własną rodzinę.

Po ślubie Andrzej i Arleta zamieszkali razem w niewielkiej kawalerce mieszczącej się zresztą blisko mojego domu. Początkowo rzadko wpadali, ale nie miałam im tego za złe.

W końcu muszą się sobą nacieszyć - myślałam.

Jednak już po kilku miesiącach zaczęli pojawiać się u mnie coraz częściej. Co zaskakujące, zjawiali się zawsze w porze obiadowej i od progu z uśmiechem pytali, czy załapią się na coś do jedzenia. Jakże mogłabym im odmówić? Mimo że sama niewiele miałam, zawsze się z nimi dzieliłam.

Domowy obiad
fot. Canva/ Cesar Okada


Kiedy Andrzej wyjechał do pracy, Arleta pokazał swoje prawdziwe oblicze

W pewnym momencie młodzi podjęli decyzję: Andrzej wyjedzie do pracy do Holandii, by odłożyć trochę grosza. Arleta została na miejscu. I właśnie wtedy wizyty synowej w moim domu zaczęły się stawać coraz częstsze. Nie powiem, nie przeszkadzało mi jej towarzystwo, w końcu zawsze miło z kimś porozmawiać, ale ona miała w tym ukryty cel. Jak już wpadła, to siedziała godzinami i wyraźnie czekała na... obiad. Doszło do tego, że była u mnie praktycznie co drugi dzień, a ja nieustannie stałam przy garach!

Miałam nadzieję, że gdy syn w końcu się wyprowadzi, odpocznę trochę od gotowania i oszczędzę, bo sama nie potrzebuję dużo, wystarczy mi kanapka i zupa, by funkcjonować przez cały dzień. Arletka z kolei lubiła mięso, ziemniaczki i surówkę. A ja... tak bardzo chciałam być dobrą teściową, że gotowałam jej to wszystko... pożyczając pieniądze od sąsiadek, bo samej nie było mnie stać na to, by kupić tyle dobroci. Moja dobroć i brak asertywności doprowadziły do tego, że zadłużyłam się na kilkaset złotych, których teraz nie mam jak oddać.

A synowa ? Kiedy powiedziałam jej wreszcie, że nie stać mnie na to, by ją karmić, obraziła się i przestała do mnie przychodzić. Od sąsiadki dowiedziałam się tylko, że znalazła pracę w osiedlowym sklepie zoologicznym, a Andrzej przysłał jej pierwsze pieniądze. Jak widać, ona nie bieduje, w przeciwieństwie do mnie. Ale kto by tam myślał o starej matce...

Chcesz dorobić do emerytury? W tych zawodach możesz znaleźć pracę
"Trzyletnia wnuczka wygaduje przerażające rzeczy. Martwię się"
Obserwuj nas w
autor
Magdalena Pawłowska

Ukończyłam studia dziennikarskie na Uniwersytecie Szczecińskim. Z mediami związania jest prawie 15 lat, w swojej karierze miałam do czynienia zarówno z pracą radiowca, dziennikarza jak i reportera online. Przeszłam kursy z zakresu SEO oraz prowadzenia social mediów.

Prywatnie jestem mamą na cały etat. Moją pasją jest jazda konna, której poświęcam każdą wolną chwilę.

 

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@lelum.pl
zdrowie i żywienie pielęgnacja i uroda aktywność Silversa Gwiazdy z życia wzięte quizy