"Córka męczy wnuczka o czerwony pasek. Znalazłam jej własne świadectwo"
Koniec roku szkolnego oznacza wielkie emocje dla uczniów i rodziców. Niestety może to odbić się także i na babciach i dziadkach. Przekonała się o tym pani Iwona. Nasza czytelniczka ostro zareagowała na doniesienia o "czerwonych paskach" w szkołach. Gdy jej córka zaczęła wywierać na syna presję, by poprawił średnią ocen na świadectwie, nie wytrzymała.
"Średnia ocen nic nie mówi o dziecku"
"Ten owczy pęd trwa odkąd pamiętam, od moich czasów, gdy sama chodziłam do szkoły. I ludzie nadal nie zmądrzeli" - pisze pani Iwona. Nasza czytelniczka jest zdania, że "średnia ocen w szkole nic nie mówi o mądrości i inteligencji dzieci". Walka o dobre świadectwo "służy tylko zaspokojeniu ambicji rodziców" - podkreśla.
Zdaniem pani Iwony, presja na podnoszenie ocen na koniec roku nie ma żadnego sensu. "Dziecko ma takie oceny, na jakie zapracowało cały rok" - czytamy. "Ten szalony pęd, by podnieść się np. z 4,5 na 4,8, to tylko niepotrzebny stres. Żadne czerwone paski nie mają żadnego znaczenia. Po co dzieciom mącić w głowach?" - pisze pani Iwona.
"Ten nawyk zięcia mnie denerwuje". Zwraca się do niej w dziwny sposób Znajdź ukryty przełącznik w oknie. Oszczędzisz dużo na rachunkachPani Iwona "obroniła" wnuczka. Jej córka nie była zadowolona
Wnuczek pani Iwony często przychodzi do niej na obiad po szkole. To podczas takiej wizyty poskarżył się, że gdy jego rówieśnicy myślą już tylko o wakacjach, on "musi jeszcze poprawić oceny".
Okazało się, że rodzice, a zwłaszcza mama, wywierają na niego presję. Chcą, by miał czerwony pasek na świadectwie. Pani Iwonie bardzo się to nie spodobało.
"Głośno westchnęłam, bo przecież nie zabronię mu się uczyć, skoro rodzice tak mu kazali. Ale zrobiłam co innego. Znalazłam stare świadectwo córki ze szkoły. Trzymam wszystkie takie rzeczy na pamiątkę. Odprowadziłam wnuczka do domu i wzięłam je ze sobą" - pisze pani Iwona.
"Gdy weszliśmy do domu, córka od progu próbowała zagonić wnuka do nauki" - pisze pani Iwona. "Zaproponowałam, że najpierw napijemy się razem herbaty i mrugnęłam porozumiewawczo do wnuka" - czytamy.
Rzuciła świadectwem na stół. Córka aż poczerwieniała
Gdy zasiedli do stołu, pani Iwona zażartowała, że znalazła małą rodzinną pamiątkę. Wyjęła świadectwo ze szkoły swojej córki, z ostatniej klasy szkoły podstawowej, i rzuciła je na stół. "Średnia ocen nie była imponująca, delikatnie mówiąc" - pisze pani Iwona.
"Córka próbowała przed synem obrócić to w żart, mówiła, że wtedy to nie było tak ważne, jak dzisiaj" - pisze pani Iwona. "Bzdury, po prostu było jej głupio, że wymaga od dziecka czegoś, czego sama nie chciała robić, i do czego jej nie zmuszałam" - dodaje.
"Wnuczek się zaśmiał, nawet zrobił zdjęcie świadectwa telefonem. I chyba przestał się stresować" - uważa pani Iwona.
"Do córki chyba dotarło, że skoro jej brak świadectwa z czerwonym paskiem nic w życiu nie zmienił, to po co wymagać tego od syna. Jeżeli ktoś z dziadków jest w podobnej sytuacji, to zachęcam do poszukania świadectw swoich dzieci. Można pomóc swoim wnuczkom" - kończy pani Iwona.