Mąż wynajął na urlop klitkę, aby tanio. "Tak wyglądają wczasy ze skąpcem"
Pani Agata nie tak wyobrażała sobie zbliżające się wakacje. Jak co roku jadą z mężem i znajomymi do popularnej miejscowości nad Bałtykiem. Podczas gdy znajoma para będzie mieszkała w apartamencie rzut beretem od plaży, jej mąż zgotował im - jak pisze pani Agata - "dziadowanie przez dwa tygodnie". Wynajął obskurny pokój daleko od morza, bez klimatyzacji. "Aby tanio" - pisze czytelniczka.
Mąż wybrał najtańszy pensjonat nad morzem
"Za odwołanie musimy zapłacić, ale trudno. Takie dziadowanie to nie wypoczynek " - pisze pani Agata. Czytelniczka podzieliła się swoją historią pisząc list na adres redakcja@lelum.pl . Jeżeli również chcesz opowiedzieć o swoich doświadczeniach na każdy temat, zachęcamy do kontaktu.
Zwykle to pani Agata zajmuje się szukaniem mieszkania na urlop, ale tym razem uprzedził ją mąż. Wynajął przez internet pokój w pensjonacie. "Jak pokazał zdjęcia i lokalizację, to myślałam, że żartuje " - pisze pani Agata. Z opisu wynikało, że pensjonat od centrum miasta dzieli ponad 30 minut spaceru, pokój nie ma klimatyzacji i wygląda bardzo skromnie.
Pani Agata już wie, że odwoła tę rezerwację, choć będzie trzeba zapłacić prowizję. Jej zdaniem, dwa tygodnie w takich warunkach to byłaby męczarnia.
Znajomi mają apartament, a oni - klitkę
Jak pisze pani Agata, ich znajomi "będą mieszkać w wygodnym apartamencie, w świetnej lokalizacji" . Będą mieli blisko i na plażę , i do najlepszych restauracji. W pokoju jest klimatyzacja, balkon, wanna z hydromasażem , duży telewizor, Wi-Fi, całkowicie wyposażona kuchnia. "A u nas nędza , do najbliższej dobrej smażalni trzeba iść jakieś pół godziny. Nawet trudno będzie się spotkać na drinka wieczorem" - czytamy.
"Ich apartament ma ocenę 9,7 gwiazdki na 10. Nasza klitka - ledwo 6. Po samych opiniach widać, że goście krytykują lokalizację, a nawet czystość i hałasy nocami. Zjeżdża się tam towarzystwo, które lubi imprezy i trudno jest zasnąć . Tanio, więc pewnie studenci i imprezowicze. No ale tak wyglądają wczasy ze skąpcem" - pisze pani Agata w mailu.
Pani Agata już zapowiedziała mężowi, że odwołają tę rezerwację . Kara co prawda nie jest bardzo wysoka, bo wynosi opłatę za jedną dobę. Nie zmienia to faktu, że jej mąż chciał zaoszczędzić, a wyszło - jak zwykle.
"Takie wakacje to dziadowanie"
Pani Agata podkreśla, że dwa tygodnie w takich warunkach byłyby męczarnią, a nie urlopem. “ Mamy dobre emerytury i oszczędności , nie musimy sobie żałować na wypoczynek” - pisze czytelniczka. “Mąż zawsze miał ciągoty do >dziadowania<, ale im starszy, tym jest gorzej " - dodaje. Pani Agata tego nie rozumie: pracowali całe życie i teraz należą im się przyjemności.
Czytelniczka podkreśla, że już nigdy nie zostawi rezerwacji mieszkania na urlop w rękach męża. “ Wolę zapłacić więcej pieniędzy , ale mieć gwarancję wygody , a nie bolących pleców po całodniowych wyprawach na plażę czy obiad” - podkreśla pani Agata. Niestety, przez całe to zamieszanie ktoś sprzątnął im sprzed nosa apartament obok ich znajomych. “Zostały same droższe. No ale tak jak mówię - skąpy dwa razy płaci” - kończy pani Agata.