"Syn wziął za żonę samolubną dziewuchę". Matka nie chciała dopuścić do ślubu
Ślub zakochanych w sobie osób to z reguły wielkie szczęście dla całej rodziny. Ale czy zawsze? Pani Teresa, która opowiedziała naszej redakcji swoją historię, nie cieszyła się, gdy syn ogłosił swoje zaręczyny. Podczas ślubu i wesela nawet nie próbowała udawać, że jej zdaniem przyszła synowa jest odpowiednią partnerką dla jej Antosia.
Pani Teresa lubiła przyszłą synową. Potem wszystko się zmieniło
Lata temu, gdy syn przedstawił pani Teresie swoją partnerkę, wydawała się fajną, poukładaną dziewczyną. Pani Teresa lubiła rozmawiać z Basią, gdy przychodziła w odwiedziny. Czasami zapraszała nawet młodych na jakieś wspólne wyjście, żeby Basia też miała coś od życia, bo z trudem wiązała koniec z końcem w czasie studiów.
W przeciwieństwie do jej syna Antka, Basia mieszkała w akademiku i nie mogła liczyć na wsparcie rodziców, którzy mieszkali na drugim końcu kraju i ewidentnie w ich rodzinie się nie przelewało.
Później wszystko zmieniło się o 180 stopni. Basia zmieniła się nie do poznania. Wszystko zbiegło się w czasie z końcem studiów i wspólnym zamieszkaniem. Nagle dziewczyna stała się zaborczą harpią, która ewidentnie nie pozwalała Antkowi spotykać się z matką. Nie przychodzili do niej w odwiedziny. Unikali wspólnych wyjść do kina czy restauracji. Skupili się tylko na sobie, a o pani Teresie zapomnieli zupełnie.
Pani Teresa zdradziła, że musiała walczyć o każdą chwilę z synem. Czasami nawet podstępem wyciągała go z domu, wzywając do rzekomo zepsutego kranu czy innych usterek.
Pojechała do USA zamiast na komunię wnuczki. Synowa śmiertelnie obrażona Próbowała być dobrą teściową. Synowe nie dały jej szansyNie ma co kryć – nie byłam zbyt zachwycona, gdy Antoś mi oznajmił, że zamierza poślubić tę dziewuchę – wyznała pani Teresa.
Pani Teresa nie mogła uwierzyć, że tak ma wyglądać ślub i wesele jej syna
Ślub odbył się w parafii panny młodej. Pani Teresa udała się na miejsce uroczystości kilka dni przed wydarzeniem. Jak wyjaśniła, nie potrafiła pojąć, czemu przyszła synowa uparła się, by robić wesele na tej “zabitej dechami wsi”.
Na miejscu zaskoczyły ją przygotowania, które na “każdym kroku aż krzyczały małomiasteczkowością”. Pani Teresa zdradza, że chwilami nie mogła się powstrzymać i nie skomentować tandetnego jej zdaniem wystroju sali i kościoła. Nie mogła także zrozumieć, po co w XXI wieku organizować poprawiny. Starała się to wyperswadować młodym.
Całe szczęście, że nie musiałam dołożyć do tej imprezy ani złotówki – pisze pani Teresa. W końcu do mnie dotarło, że to ostatni moment, by powstrzymać Antosia przed popełnieniem katastrofalnego błędu. Musiałam zatrzymać ten ślub.
ZOBACZ TEŻ: Synowa nie dba o męża. Wszystko tłumaczy feminizmem. A przecież żona powinna być pokorna
Pani Teresa próbowała wyperswadować synowi, że ten ślub to zły pomysł
Pani Teresa wiedziała, że pora wytoczyć poważniejsze działa, jeśli rzeczywiście chciała ocalić swojego syna.
Uznała, że powie mu wszystko wprost i spróbuje przemówić mu do rozumu. “Antoś zawsze mnie słuchał. On jest po prostu młody, zakochany. Może nie widzi jej wad? A potem jak się obudzi, to już będzie za późno” – zdradziła swój tok rozumowania pani Teresa. Rozmowa nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów. Syn prawie podniósł na nią głos, a na twarzy zrobił się cały czerwony.
ZOBACZ TEŻ: Partner córki jest starszy ode mnie. Tak ją traktuje
Pani Teresa nie ma zamiaru przestać walczyć o swojego syna
Podczas reszty weekendu ciężko było jej ukryć swoje niezadowolenie. Gdy orkiestra chciała wejść do domu przed błogosławieństwem, odesłała ich na salę. Uznała to za zbyt tandetne. Gdy zaś doszło do błogosławieństwa, zaczęła płakać: dotarło do niej, że teraz naprawdę nie ma już odwrotu.
Wszyscy goście uznali to za wzruszenie, a było przecież zupełnie inaczej. Z ciężkim sercem i pod ciężarem spojrzenia Antosia życzyła młodym szczęśliwego życia. To wtedy dotarło do niej, że jest już za późno, by cokolwiek zdziałać. Kobieta zorientowała się, że bitwę przegrała. Młodzi ślubu nie odwołali, a synowa zabierze jej syna.
Ostatecznie nie wiadomo, kiedy znowu będę miała okazję spędzić z nim tyle czasu, skoro Baśka znowu będzie chciała uwięzić go w czterech ścianach ich mieszkania… – wyznała.