Turyści znaleźli w Polsce nową stolicę drożyzny. Pokazał paragon za bułkę i chleb
Turyści alarmują o cenach w Bieszczadach. Nawet chwilę po zakończonym sezonie nadal trzeba szykować się na duże wydatki. Ci, którzy wybrali się w tym kierunku na wypoczynek, muszą uzbroić swój portfel w sporą ilość gotówki. Jeden z turystów “pochwalił” się dość zaskakującym paragonem za pieczywo.
Urlop w Polsce nie należy do tanich. Bieszczady nie są wyjątkiem
Sezon turystyczny w Bieszczadach trwa nieco dłużej niż np. nad Bałtykiem, ale lokalne ośrodki donoszą, że turystów jest znacznie mniej.
Nad lubianą Soliną także w lipcu i sierpniu nie można było mówić o tłumach. Jak wynika z relacji turystów, przed kilkoma laty tętniące życiem atrakcje turystyczne były pełne wczasowiczów. Teraz na drodze prowadzącej do zapory pojawiały się nieliczne auta . Restauracje i bary również narzekają na kiepski sezon.
Czy powodem mogą być ceny? Jak się okazuje, za dwudaniowy obiad przy zalewie należy zapłacić 80 złotych . W rozmowie z Wirtualną Polską pani Ada z Katowic stwierdza, że urlop w Polsce nie należy do najtańszych.
Raz wybraliśmy się do restauracji. Jedno danie główne to koszt około 50 zł i to za osiem pierogów. Ok, to duże pierogi, ale wciąż. Spora przesada. Śmiałam się do narzeczonego, że jak będziemy mieć dzieci, to taniej będzie jechać do Egiptu czy Turcji niż po Polsce - mówi pani Ada.
Turyści narzekają na ceny w Bieszczadach
Według turystów, nie tylko w restauracjach ceny są wysokie.
Goście w Bieszczadach wyliczają że przekąski takie jak serki na gorąco to koszt teraz 15 złotych , a za gofry trzeba zapłacić nawet 20 złotych. Grupy na Facebooku są pełne narzekań turystów na ceny. Niektórzy z nich twierdzą, że nawet w sklepach spożywczych jest drogo .
Według jednego z internautów w sklepach w Wetlinie ceny są podobne do tych w sklepach w Warszawie czy w Zakopanem. Nie mógł uwierzyć, ile zapłacił za chleb i bułkę . Ta kwota zwala z nóg.
Nawet 15 złotych za 3 bułki?
Pan Kamil w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że zdaje sobie sprawię z inflacji, ale ceny, które spotkał w bieszczadzkich sklepach , nadal go zaskoczyły. Drogie jest nawet zwykłe pieczywo.
Bieszczady stają się polską stolicą drożyzny. To jest żerowanie na ludziach, ile się da. Tak samo ceny podnieśli busiarze, w restauracjach jest drożej niż w Warszawie. Ja rozumiem, że ceny idą w górę, ale na Boga, ile można - powiedział Pan Kamil.
Turysta pochwalił się nawet paragonem. Okazuje się, że w popularnej Wetlinie zapłacił 13,7 zł za chleb i bułkę . Inny turysta w kolejnym sklepie zapłacił zaś 15 złotych za trzy bułki.