Przyłapałam wnuka jak chował jedzenie pod łóżkiem. Myślałam, że rozniosę synową!
Kwestie jedzenie u dzieci wciąż budzą sporo emocji. Niektórzy nie mogą namówić maluchów do zjedzenia czegokolwiek, inni z kolei nie mogą odpędzić ich od lodówki. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę z tego, że pewne zaburzenia odżywiania mogą mieć swoje konkretne przyczyny. Historia pani Zofii, którą podzieliła się z nami, pisząc na adres redakcja@lelum.pl, jest tego idealnym przykładem.
Synowa regularnie zostawia u mnie wnuka. Na widok jedzenia świecą mu się oczy
Uwielbiam jak mój 4-letni wnuczek Emil wpada do mnie w odwiedziny. Synowa Karolina zostawia go u mnie średnio dwa razy w tygodniu, a ja zawsze z niecierpliwością czekam na te wizyty. Mimo że syn rozstał się z żoną krótko po narodzinach Emila, to ja miałam z synową poprawne relacje i doceniałam, że nie ogranicza mi kontaktów z wnukiem.
Dlatego gdy tylko wpadał do mnie Emil, całe dnie spędzaliśmy na wspólnej zabawie, grach planszowych i... jedzeniu. O tak,
mój wnuk uwielbia jeść, a mi sprawia ogromną radość gotowanie dla niego
. W końcu, dla kogo innego mam gotować? Mąż odszedł dawno temu, a po wyprowadzce syna zostałam praktycznie sama. Dlatego gdy mam okazję
zrobić dla wnuka jedzenie
: pyszne naleśniki z owocami, ciasto lub ulubioną zupę pomidorową Emila jestem wniebowzięta.
Wnuczek lubi jeść w swoim pokoju. Mówił, że mama mu pozwala
Od zawsze akceptowałam fakt, że metody wychowawcze stosowane kiedyś znacznie różnią się od podejścia, które rodzice mają w obecnych czasach. Starałam się więc jak mogłam, by zaakceptować wszystkie reguły stosowane przez Karolinę, nawet jeśli nie zawsze do końca się z nimi zgadzałam. Tak było m.in. w przypadku jedzenia w pokoju. Dla mnie to nie do pomyślenia, by każdy jadł posiłek osobno. Tradycją było wspólne siadanie do stołu, rozmowa i wymiana spostrzeżeń. Jednak Emil był nauczony czegoś zupełnie innego. On najbardziej lubił brać talerz i jeść spokojnie w pokoju, przy telewizorze lub przeglądając książeczki.
Mimo że nie do końca mi to pasowało, pozwalałam mu na takie zachowanie, w końcu chciałam, by czuł się u mnie komfortowo i bezpiecznie, jak u siebie w domu. Wiedziałam też, że zaburzenie pewnych rytmów u małych dzieci może się niekorzystnie odbić na ich dalszym rozwoju. Dlatego
w porze kolacji mały zamykał się w przygotowanym dla niego pokoju i tam zjadał posiłek.
Udało mi się wywalczyć jedynie tyle, by obiad zjadał ze mną w salonie.
Czytaj też: Synowa traktuje mój dom jak stołówkę. Zadłużyłam się i sama nie mam co jeść
Zobaczyłam jak Emil chowa jedzenie pod łóżko. Prawda wbiła mnie w ziemię
Zazwyczaj nie przeszkadzam wnukowi w jedzeniu, szanuję fakt, że nawet najmłodsi mają prawo do prywatności i własnej przestrzeni. Jednak tego dnia, nie wiedzieć czemu, postanowiłam zajrzeć do pokoiku Emila. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam, jak wnuk chowa przygotowane jedzenie pod łóżko! Starannie zawijał w papier kiełbaski, pomidorki i chlebek, i ostrożnie układał na ziemi. Gdy zauważył, ze się temu przyglądam, speszył się i poczerwieniał.
Nie było to normalne zachowanie, dlatego natychmiast postanowiłam dowiedzieć się, o co chodzi. Po wielu namowach i prośbach udało mi się wydusić z małego prawdę. Okazało się, że moja synowa często... zapomina dać mu jeść! Ja wiem, że pogodzenie obowiązków mamy z robieniem kariery nie jest łatwe, ale żeby doszło do takich rzeczy! Emilek przyznał, że często zabiera ode mnie jedzenie do domu, by mieć na następny dzień, jeśli mama znów mu nie da. Okazało się, że takie sytuacje są nagminne! A ja myślałam, że mój wnuczek jest taki chudziutki, bo dużo biega i bawi się na dworze.
Byłam wściekła na synową, natychmiast do niej zadzwoniłam i dosadnie powiedziałam, co o tym wszystkim myślę. Nie przebierałam w słowach, bo moja wściekłość sięgnęła zenitu. Synowa oczywiście nic sobie z tego nie robiła i jeszcze bezczelnie stwierdziła, że "jak mały od czasu do czasu nic nie zje, to nic mu się nie stanie". Zagroziłam jej, że jeśli nic się nie zmieni, zgłoszę to na policję! A Emilkowi, od tamtej pory codziennie podrzucam kanapki do szkoły.