"Syn zamawia dostawę jedzenia i zjada sam". Odpłaciła się pięknym za nadobne
Mieszkanie z dorosłymi dziećmi to czasami pole minowe pełne konfliktów. Każdy ma swoje przyzwyczajenia i nawyki, które bardzo trudno zmienić. Przekonała się o tym pani Ewa, która mieszka razem z 38-letnim synem. Zdaniem pani Ewy, nie zachowuje się on tak, jak trzeba.
Syn nie jest skory, by dokładać się do budżetu
Jak opisuje pani Ewa, od blisko dwóch lat mieszka z dorosłym synem . Przyjęła go do domu po tym, gdy w życiu osobistym mężczyzny pojawiły się trudności. " Rozwiódł się i nie miał gdzie mieszkać (...) Przyjęłam go. Od tamtego czasu mieszkamy razem" - pisze pani Ewa.
"Raz jest dobrze, raz gorzej. Ostatnio jednak zabolało mnie to, jak się zachowuje (...) Chodzi o pieniądze, ale nie tylko (...) Dokłada się do rachunków, dzielimy je na pół. Ale żeby dołożyć się do jedzenia, to nie jest taki skory" - opisuje nasza czytelniczka.
Jak zdradza pani Ewa, syn ma irytujący nawyk . "Bywa, że wieczorami zamawia sobie do domu dostawę jedzenia. Pizza, hamburgery, różne dania (...) Wtedy przeważnie zamyka się w pokoju, siada przy komputerze i zajada, a dla mnie zostają tylko zapachy " - pisze pani Ewa. "W kuchni znajduję tylko resztki" - dodaje.
Pani Ewa odpłaciła się pięknym za nadobne
"Tak mnie to zdenerwowało (...) Nie wiedziałam, co on sobie myśli. Pal licho jedzenie, ale nie tak go wychowałam . Nie dość, że rzadko dokłada się do jedzenia, to chyba mógłby się ze mną podzielić? Albo chociaż zapytać?" - czytamy we wiadomości.
Pani Ewa opisała, że nie chciała powiedzieć tego synowi wprost. Chciała dać mu lekcję. Sprawiła, że przez chwilę poczuł się tak, jak ona.
"Dwa tygodnie temu w niedzielę zrobiłam pyszny obiad. Kotlety devolay, ziemniaczki z koperkiem, surówka. W całym domu aż pachniało masłem (...) Syn krzątał się po domu i wyraźnie czekał na obiad. A ja zrobiłam jedną porcję. Tylko dla siebie" - pisze pani Ewa.
Pani Ewa opisuje, że zaskoczony syn wyszedł z pokoju i "tylko postawił oczy w słup" . Rozejrzał się po kuchni, ale nie znalazł nic dla siebie. "A ja się zajadałam i tylko chwaliłam, że mi się kotlet udał" - pisze pani Ewa.
Syn dostał ważną lekcję życia
"Od tamtego czasu ani razu nie zamówił sobie jedzenia. Chyba jest mu głupio, bo dostał lekcję " - pisze pani Ewa. "Miałam wyrzuty sumienia, ale przypomniałam sobie, że on tak samo zachowywał się wobec mnie. Zrobiłabym to samo znowu" - dodaje.
Okazuje się, że do syna pani Ewy dotarło, w jakiej nieprzyjemnej sytuacji stawiał swoją matkę.
"Już dwa razy kupił składniki na obiad i coś na kanapki, a wcześniej robił to tylko od święta" - podkreśla pani Ewa. "Piszę to, żeby inne matki, które mieszkają z dorosłymi dziećmi, nie bały się zawalczyć o swoje . Dziś jest wszystko drogie, a dzieci nie mogą czuć się jak w darmowym hotelu" - radzi.
Chcesz podzielić się z nami swoją historią? Wyślij wiadomość na redakcja@lelum.p l.